Jacek Zieliński, nowy dyrektor Legii: Nasz cel w tym sezonie jest bardzo jasny!

Bomba wybuchła w poniedziałkowy poranek. Radosław Kucharski odchodzi z Legii, a zastąpi go Jacek Zieliński, z dużą autonomią i poszerzonymi kompetencjami. Kilka godzin po nominacji WP SportoweFakty rozmawiały z nowym dyrektorem sportowym.

Piotr Koźmiński
Piotr Koźmiński
Jacek Zieliński WP SportoweFakty / Filip Trubalski / Na zdjęciu: Jacek Zieliński
Jacek Zieliński to legenda Legii, a od teraz również jej dyrektor sportowy. Ostatnie kłopoty klubu sprawiły, że na Łazienkowskiej zdecydowano się na duże zmiany. Ich twarzą ma być między innymi właśnie Zieliński.

Były reprezentant Polski otrzyma dużą autonomię, sam będzie dobierał współpracowników, zadecyduje też, kto zostanie nowym trenerem Legii po zakończeniu tego sezonu.

WP SportoweFakty rozmawiały z Zielińskim kilka godzin po tym, jak klub ogłosił powołanie go na nowe stanowisko.

ZOBACZ WIDEO: Huknął nie do obrony! Tę bramkę można oglądać godzinami

Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: To była propozycja nie do odrzucenia, czy miał pan wątpliwości? Z jednej strony Legia w sercu, ale z drugiej sytuacja klubu. Delikatnie mówiąc, bywało na Łazienkowskiej lepiej.

Jacek Zieliński, były gracz Legii, trener, obecnie dyrektor sportowy klubu: Nie miałem wątpliwości. Uważam, że mam predyspozycje, żeby z tej roli dobrze się wywiązać. Robiłem to już wcześniej, na innym poziomie wprawdzie, ale mam w tym zakresie doświadczenie. Wydaje mi się, że jestem gotowy, aby pomóc klubowi w trudnym momencie. Nie zastanawiałem się, zgodziłem się natychmiast.
Prezes Dariusz Mioduski obiecał Jackowi Zielińskiemu pełną swobodę działania Prezes Dariusz Mioduski obiecał Jackowi Zielińskiemu pełną swobodę działania
Co jest według pana największym problemem Legii? Udało się już to zdiagnozować?

To wypadkowa wielu rzeczy. Mam swoje przemyślenia na ten temat, wydaje mi się, że wiem, kiedy i dlaczego zaczął się kryzys. Ta wiedza będzie mi służyć do podejmowania racjonalnych decyzji. Publicznie wolę jednak mówić o teraźniejszości i przyszłości, tamto lepiej odkreślić grubą kreską. Niektóre rzeczy możemy poprawić już teraz, w gronie tych zawodników, których mamy. Od strony taktycznej jest bardzo dużo do poprawy, bo nam się to mocno "rozeszło". Miałem wielkie zastrzeżenia co do "struktury" naszej gry. Tego jak atakujemy, jak bronimy, dlaczego jesteśmy tak nieskuteczni w obronie, co wynika z kolei z tego, jak atakujemy. Można też poprawić kwestie fizyczne. Będziemy mieli na to 4,5 tygodnia przygotowań.

Było przekazanie władzy przez Radosława Kucharskiego?

Rozmawiałem wczoraj z Radkiem, po jego rozmowie z prezesem Dariuszem Mioduskim. Zadzwoniłem do niego, zaoferował pomoc we wprowadzeniu mnie we wszystkie tematy, szczególnie te najpilniejsze, czyli transferowe. Na jakim etapie są rozmowy, z kim, według jakiej idei zawodnicy byli wybierani. Tych rozmów z Radkiem będzie na pewno więcej.

A ma pan swoją filozofię transferową? Pojawiły się zarzuty, że za dużo jest piłkarzy zagranicznych, że powinno być więcej Polaków. Narodowość ma znaczenie?

Dla mnie podstawowy warunek jest taki, że piłkarz musi pasować do idei naszej gry w obszarach działania i umiejętności. Narodowość i wiek to kolejne kryteria. Oczywiście, gdybym miał do wyboru dwóch bardzo porównywalnych piłkarzy, to zawsze się zdecyduję na Polaka.

Zimą można się spodziewać dużej aktywności Legii na rynku transferowym, czy raczej niewielkiej?

Krąży opinia, że jeśli chcesz budować zespół na puchary, to najlepiej zrobić to właśnie w lutym. Tyle że to nie jest łatwe, bo większość piłkarzy ma wtedy ważne kontrakty… Zimą jest po prostu małe spektrum wyboru. Nie ma więc co się spodziewać rewolucji. Zresztą, w ogóle nie jestem zwolennikiem rewolucji kadrowych, bo według mnie przynoszą więcej szkody niż pożytku.

Zbyt wielu nowych zawodników powoduje ogromny kłopot z wkomponowaniem ich. Wolę mniejszą liczbę, ale trafnie wybranych. Bo wtedy nie zaburzasz funkcjonowania zespołu, nie wprowadzasz fermentu. Nie w ilości, a jakości jest sens. Nie planuję tego, bo zapewne transfery będą, ale nawet gdybyśmy zostali z tą kadrą, którą mamy, to po wprowadzeniu wspomnianych przeze mnie poprawek, stać nas na seryjne wygrywanie w lidze.

Główny cel chyba jest jasny? Puchar Polski?

Tak. Przede wszystkim musimy znowu wygrywać w Ekstraklasie i powalczyć o puchar, bo to w tym sezonie najpewniejsza droga dla nas, aby przebić się do europejskich pucharów. Oczywiście, lepiej do pucharów kwalifikować się przez ligę, bo na przestrzeni całego sezonu element pecha ma mniejsze znaczenie niż w meczach pucharowych. Na przestrzeni wielu meczów to się wyrównuje. Jesteś dobry, zajmujesz miejsca 1-3, to grasz w pucharach. W Pucharze Polski element szczęścia odgrywa większą rolę, ale to nasz główny cel sportowy w tym sezonie.

Do tej pory było wiele zastrzeżeń co do roli prezesa Mioduskiego. Wiele osób sugerowało, że powinien się odsunąć od decyzji w kwestiach sportowych. Z tego co słychać, to nastąpi i ma pan mieć dużą autonomię.

Tak. Rozmawialiśmy o tym i przekaz był jasny: to ja będę decydował o strukturze działu sportowego, kogo będę zatrudniał i z kim chcę pracować na co dzień. Będę za to wszystko odpowiedzialny i taki układ mi się podoba. Bo skoro mam za coś odpowiadać, to muszę mieć możliwości realizacji mojej strategii. To korzystny układ, bo się na tym znam. Prezes Dariusz Mioduski będzie miał mnie z czego rozliczyć, a sam będzie dbał o rozwój klubu. Projektów jest pod tym względem wiele, teraz będzie miał na to więcej czasu. A zapewniam, że są to duże i potrzebne dla klubu projekty.
Marek Papszun wciąż jest kandydatem do pracy w Legii, ale... Wydaje się, że już nie stuprocentowym Marek Papszun wciąż jest kandydatem do pracy w Legii, ale... Wydaje się, że już nie stuprocentowym
Jednym z najważniejszych celów będzie chyba podpisanie Marka Papszuna? Jaki tu jest plan działania?

Będę miał na ten temat wewnątrzklubowe rozmowy, dowiem się, w jakim miejscu były, czy są te rozmowy. Potem będę musiał wszystko przeanalizować, bo to jest bardzo poważna decyzja. Czy to jest kierunek, w którym chciałbym iść, czy potrzebuję więcej czasu na przemyślenia i na przykład rozważenie też innych opcji.

Czyli sam musi się pan do Papszuna przekonać?

Nie muszę się do niego przekonywać, bo to jeden z najlepszych trenerów w Ekstraklasie. Pracowity, inteligentny, świetnie dopracował swój model gry. Na pewno jest kuszącą opcją, ale też muszę wiedzieć, na jakich warunkach miałby przyjść, z jakimi kompetencjami, na jak długo... Zatrudnienie tak dobrego trenera jak Marek Papszun też ma swoje ryzyka. Nie chcę tu o nich mówić, ale to nie jest też tak, że trener Papszun tu wejdzie i wszystko nagle się zmieni, i będzie już tylko lepiej. Jakieś ryzyka też widzę i muszę to wszystko przemyśleć, przedyskutować z trenerem.

W Legii zrobiło się gorąco i to dosłownie. Kibice zaatakowali autokar, pojawiły się obraźliwe transparenty.

I z tego miejsca chciałem do kibiców zaapelować o więcej cierpliwości, wyrozumiałości. Kibice mają prawo okazywać niezadowolenie, ale nie w taki sposób! Klub robi wszystko, żeby z tego kryzysu wyjść. Oddanie kompetencji sportowych w moje ręce, swoboda w doborze moich współpracowników. To są ruchy, które mają nam pomóc wyjść z kłopotów. Dlatego apeluję o więcej cierpliwości. Bardzo nam się teraz przyda trochę spokoju.

Niektórzy żartują, że Jagiellonia pomogła Legii w podjęciu decyzji, bo w Białymstoku też byli panem zainteresowani.

Jadąc do Białegostoku, byłem już w trakcie rozmów z prezesem Dariuszem Mioduskim. Rozmawialiśmy wtedy o przyczynach kryzysu. Wtedy nie miałem jeszcze przedstawionej konkretnej oferty, ale wiedziałem już, że szykuje się poważna restrukturyzacja działu sportowego. Uprzedziłem wówczas prezesa, że wcześniej dostałem zaproszenie na rozmowy do Białegostoku i chciałbym tam pojechać, aby wywiązać się z obietnicy.

Pojechałem wiec, ale nie sądzę, aby to miało wpływ na decyzję prezesa. Raczej zadecydowało o tym kilkanaście rozmów, które z nim odbyłem. Zresztą z Dariuszem Mioduskim miałem stały i bieżący kontakt, przegadaliśmy wiele godzin o Legii.

Legia Training Center. Piękne, błyszczące, ale tam też coś chyba nie gra.

To też złożona sytuacja. O ile zadbaliśmy już całkiem nieźle o proces szkolenia zawodników, o tyle wydaje mi się, że potrzebujemy stworzenia środowiska do rozwoju trenerów. Tu jest duże pole do popisu. Samo kształcenie szkoleniowców to za mało. Owszem, mamy określony model na to, trenerzy wiedzą na czym bazować, ale nie chcę, żeby to było jak w fabryce. Czyli, wszystko tak samo.

Trener musi mieć szansę rozwoju, pokazania kreatywności. Powiem tak: my dajemy nuty, ale to szkoleniowiec decyduje jaką muzykę zagra. Bo według mnie trener, który sam nie jest kreatywny, nie wychowa kreatywnego piłkarza. Chciałbym też na pewno ożywić "mury", mam kilka pomysłów na to.

A kiedy akademia zacznie wydawać owoce, czyli wysyłać piłkarzy do pierwszego zespołu?

To nam się trochę przytkało. Był moment, że mieliśmy 5-6 takich piłkarzy w pierwszym zespole, to się też przełożyło na transfery, bo zarobiliśmy na tych chłopakach 18,5 mln euro. Majecki, Karbownik, Szymański… To były konkretne pieniądze w krótkim czasie. Natomiast faktycznie w ostatnich dwóch latach zrobił nam się zastój.

Chciałbym, aby przepływ piłkarzy do pierwszego zespołu odbywał się według określonej strategii, a nie ad hoc. A ostatnio właśnie trochę to funkcjonowało ad hoc. Przesunięcie dużej liczby młodych do pierwszego zespołu wcale nie musi skutkować tym, że oni się tam przebiją. To jest bardziej skomplikowane. Dla mnie istotne jest, aby zawodnicy z pierwszego składu potrafili tych młodzieżowców "udźwignąć". Bo w Legii młodzieżowiec nigdy od razu nie będzie na poziomie piłkarzy z pierwszego składu, bo tych mamy dobrych.

Taki 17-18-latek, wchodząc do zespołu, nie będzie równym konkurentem. Trzeba mu pomóc. Dbać o jego rozwój, dawać mu minuty, jeśli na niego liczymy. Zbyt duża liczba młodzieżowców mogłaby zakłócić jakość treningów pierwszej drużyny, a to nie jest dobre. Gdy natomiast jakość treningu jest dobra, zespół jest w odpowiedniej formie, wtedy ci starsi łatwiej "udźwigną" tych młodych.

Zieliński jest za tym, aby sprowadzić doświadczonego bramkarza, który odciążyłby Boruca Zieliński jest za tym, aby sprowadzić doświadczonego bramkarza, który odciążyłby Boruca

Wracając do planów transferowych. Jakie ma pan zdanie w kwestii nowego bramkarza? Sporo jest opinii, że jednak nowy by się przydał. Bo z jednej strony Boruc, ale z drugiej młodzi, którym brakuje doświadczenia.

Będę rozmawiał, jak mówiłem, ze skautingiem, z Radkiem Kucharskim. Wiem, że prace nad przygotowaniem doświadczonego bramkarza były, ale muszę sprawdzić, jak to teraz wygląda.

Ale pańska opinia? Potrzebny jest doświadczony bramkarz na już?

Myślę, że tak.

Pół żartem, pół serio teraz ucieszą się agenci, bo w końcu jest dyrektor sportowy, który odbiera telefony.

To się okaże (śmiech). A tak na serio... Jeśli agent będzie przedstawiał sensowne propozycje, to oczywiście współpraca jest możliwa. Ale gdyby mnie ktoś bombardował telefonami, żebym rzucił okiem na tego, czy innego zawodnika, a okazałoby się, że już na wstępnym etapie widać, że ci piłkarze się nie nadają do Legii, to potem nie będę miał już zamiaru poświęcać czasu takiemu agentowi.

Bardziej wolałbym bazować na tym, czego my chcemy, jakich zawodników szukamy. Wolę, aby to funkcjonowało tak: znajduję zawodnika, który pasuje do Legii, chcemy go i dopiero wtedy sprawdzam, kto jest jego menedżerem. A nie odwrotnie.

Legia jest w kryzysie, a kiedy wyjdzie na prostą? Ten sezon, jeśli chodzi o mistrzostwo jest dla was stracony, ale pewnie cel na przyszły jest jasny.

Nikt nas z tego nie zwolnił. W tym momencie nie mamy szans na tytuł, ale w przyszłym cel będzie oczywisty: walka o mistrzostwo Polski.

Brzęczek blisko Jagiellonii!
"Lewy" nie jest fanem pomysłu FIFA

Czy Legia zdobędzie w tym sezonie Puchar Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×