Przed sezonem 2021/22 Paweł Wszołek podpisał kontrakt z Unionem Berlin. W tym samym czasie do stołecznego klubu trafił również Tymoteusz Puchacz. Obaj nie poradzili sobie po przeprowadzce do Niemiec.
Wszołek nie został nawet zgłoszony do rozgrywek Ligi Konferencji Europy. Przed siedem miesięcy doświadczony skrzydłowy nie rozegrał ani jednej minuty. W styczniu udał się na wypożyczenie do Legii Warszawa i wpisał się na listę strzelców w starciu z Zagłębiem Lubin (3:1).
29-latek podzielił się swoimi odczuciami na łamach Przeglądu Sportowego. - Podczas 40-dniowego okresu przygotowawczego grałem we wszystkich sparingach, z Viktorią Berlin miałem trzy asysty. Problem był jednak inny: trener zmienił ustawienie. Postawił na pięciu nominalnych obrońców, trzech defensywnych pomocników, dwóch napastników lub jedną dziesiątkę i jednego zawodnika w ataku - tłumaczył.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tego jeszcze nie widzieliśmy! Kapitalna obrona rzutu karnego
Urs Fischer zgodził się na wypożyczenie 11-krotnego reprezentanta Polski. Wszołek ma odbudować formę w PKO Ekstraklasie i po zakończeniu sezonu wrócić do macierzystego pracodawcy.
- Wiem, że na niektóre rzeczy nie mamy wpływu. Ja robiłem wszystko, co mogłem. Frustracja w niczym by mi nie pomogła. Na pewno był to dla mnie test odporności psychicznej. Ten czas nauczył mnie, jak funkcjonować w trudnej rzeczywistości - przyznał zawodnik.
Czytaj także:
Barcelona sięgnie po gracza Milanu? "Ważne wzmocnienie dla Xaviego"
Eriksen opowiada o zawale serca. "Pamiętam wszystko oprócz pięciu minut"