W poniedziałek PZPN zakomunikował, że Maciej Rybus i Karol Świderski jednak nie przyjadą na zgrupowanie kadry narodowej. Ten pierwszy został zakażony koronawirusem, natomiast napastnik Charlotte FC doznał kontuzji mięśniowej.
Pauza Świderskiego miała potrwać 1-2 tygodnie, ostatecznie piłkarz wrócił do gry po pięciu dniach. W sobotę gracz Charlotte FC dwukrotnie wpisał się na listę strzelców i został bohaterem meczu ligowego z FC Cincinnati (2:0).
Po ostatnim występie na 25-latka spadła fala krytyki. Szkoleniowiec Charlotte FC rzucił nowe światło na tę sprawę. - Jestem dumny z piłkarzy, którzy wychodzą na boisko z bólem. Decyzja zapadła w ostatniej chwili - przyznał Miguel Angel Ramirez podczas pomeczowej konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szokująca scena! Zdzielił rywala łokciem w twarz
- Powiedział do mnie: trenerze, wyjdę na murawę i podejmę ryzyko. Przed meczem sztab medyczny sprawdził jego stan zdrowia i zdecydował, że może zagrać. Jeśli poczułby się gorzej w trakcie meczu, to zostałby zmieniony - tłumaczył trener.
Świderski ma na koncie 14 występów i sześć trafień w seniorskiej reprezentacji Polski. Selekcjoner Czesław Michniewicz zmaga się z problemami kadrowymi, ale zapowiedział, że nie powoła kolejnych zawodników na spotkanie barażowe ze Szwecją (29 marca).
Czytaj także:
Nie mógł zagrać dla Polski, strzela w klubie. PZPN oszukany?
Afera wokół Karola Świderskiego. "To jest skandal"