Dariusz Faron, WP SportoweFakty: Podczas tak ważnego meczu większe nerwy są przy linii czy przed telewizorem?
Adam Nawałka, były selekcjoner reprezentacji Polski: Przy linii zawsze towarzyszą człowiekowi fantastyczne emocje. Zapach trawy, atmosfera... To jest sól pracy trenerskiej. Przed telewizorem zachowywałem spokój, bo znam możliwości drużyny. Suma umiejętności była po naszej stronie, poza tym mamy najlepszego piłkarza na świecie. Chciałem jechać na mecz, dostałem zaproszenie. Niestety mam ostry stan zapalny zatok. Lekarz absolutnie mi zabronił. Ale spokojnie, będzie jeszcze okazja, by obejrzeć kadrę z trybun. Reprezentacja Polski zawsze jest dla mnie ponad wszystkim.
Co pan czuł po zwycięstwie reprezentacji?
Dumę. Przede wszystkim ogromne gratulacje dla trenera i zawodników. Znajdowaliśmy się w trudnym położeniu, więc awans na mistrzostwa świata to wielkie wydarzenie. Najpierw byłem dumny z tego, jak PZPN zareagował na sytuację w Ukrainie. W świecie futbolu jako pierwsi stanowczo sprzeciwiliśmy się rosyjskiej agresji. Co więcej, pociągnęliśmy inne związki do takich działań. A teraz czujemy ogromną satysfakcję z powodów czysto sportowych. Potrafimy się zmobilizować, gdy na pięknym stadionie gramy o wszystko przy fantastycznym dopingu. Brawo! Cieszmy się, że drużyna znów przynosi nam radość.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: naprawdę tak chciał czy... mu zeszło?!
Jak ocenia pan przebieg meczu?
Kluczowe było to, by trafić z dyspozycją piłkarzy i przygotować odpowiednią taktykę. Wszystko ułożyło się doskonale. Odnieśliśmy zdecydowane zwycięstwo. W pierwszej połowie były trudne momenty, ale szczęściu trzeba pomóc. Wojtek Szczęsny bronił fantastycznie, nawiązując do meczu przeciwko Niemcom z 2014 roku. Wejście Grześka Krychowiaka dało zespołowi dodatkową moc. Liderzy stanęli na wysokości zadania, na czele z Robertem Lewandowskim. Piotrek Zieliński też miał bardzo dobre momenty, ciężko pracował defensywie. Potwierdziło się, że gdy wykazujemy dużą determinację, jesteśmy bardzo groźni. Po golu na 1:0 przejęliśmy kontrolę. Cała drużyna zasługuje na pochwały.
Mogliśmy całą drugą połowę grać w dziesiątkę. Gdy zobaczył pan bardzo ostry faul Jacka Góralskiego, serce zabiło mocniej?
Tak. Zagranie Jacka było bardzo ryzykowne. Piłkarska agresywność rozumiana w pozytywnym tego słowa znaczeniu jest jego atutem, ale na tym poziomie trzeba kontrolować emocje. Nie można doprowadzać do osłabienia. Ba, nawet do sytuacji, w której sędziemu choćby na moment przyjdzie do głowy pokazanie czerwonej kartki. Jacek musi to przemyśleć. Przygotowanie mentalne do meczu jest kluczowe. Dla mnie atak Góralskiego nie był na czerwoną kartkę, ale arbiter mógł spojrzeć na to inaczej.
Zapytam jeszcze o innego twardziela. Kamil Glik grał z kontuzją i jak zwykle był liderem defensywy.
Tak, to był heroiczny występ Kamila. Już w pierwszej części miał duże kłopoty ze zdrowiem. Jego serducho jak zwykle odegrało wielką rolę. Bardzo chciał pomóc drużynie. Pamiętam moje pierwsze spotkanie z Kamilem, gdy grał jeszcze w Torino. Od razu wiedziałem, że to człowiek ze skały. Po raz kolejny to potwierdził.
Michniewiczowi należą się tym większe brawa, że przejął zespół "za pięć dwunasta". Tymczasem miałem wrażenie, że oglądaliśmy autorski projekt nowego selekcjonera.
Dokładnie tak. Widać było, że doskonale zna piłkarzy i dobrał do nich strategię. Jako polscy trenerzy wiemy o tych zawodnikach niemal wszystko: jaka jest ich historia klubowa, jak radzą sobie w drużynach młodzieżowych itd. Wyszły tutaj lata praktyki Michniewicza. Selekcjoner pokazał niesamowite wyczucie i zdał egzamin z dojrzałości na celujący.
Po triumfie nad Szwedami udzielił kilku bardzo emocjonalnych wypowiedzi. W rozmowie z Jackiem Kurowskim przed kamerami TVP mówił: "Wbrew wielu ludziom, między innymi panu i pana kolegom, udało się zbudować drużynę, która awansowała na mundial. Mam olbrzymią satysfakcję, bo pisano, że podzieliłem Polskę na pół. Zadra została na długo". Jak pan ocenia tę wypowiedź?
Jako selekcjoner odczuwasz w takich momentach bardzo silne emocje, to normalne. Uważam, że te emocje nie powinny w żaden sposób wpływać na naszą pracę. Trzeba się zdystansować do tego, co dzieje się wokół. Wszystkich i tak się nie zadowoli, zawsze znajdą się malkontenci, którzy narzekają. Nie ma co rozdzierać szat, trzeba z tym żyć. A najlepszą receptą na krytyczne głosy zawsze są zwycięstwa odniesione na boisku. Rzeczy, które mogły negatywnie wpływać na komfort pracy Czesława Michniewcza, są od wtorkowego wieczoru nieco inaczej odbierane. Atmosfera bardzo się poprawiła. Zachowajmy cierpliwość i nieustannie wspierajmy tę reprezentację.
Po meczu Robert Lewandowski został zapytany przez reportera Polsatu, czy drużyna dedykuje zwycięstwo Paulo Sousie. Odpowiedział ze śmiechem: nie musimy.
Traktujemy zachowanie Paulo jako nie do przyjęcia i coś, czego nie da się obronić. Natomiast nie uderzajmy teraz w poprzednika Michniewicza. To nie jest odpowiedni moment. Żyjmy tym, co przed nami. Paulo zdobył punkty, które pomogły nam zagrać w barażu. Poza tym nadal uważam, że to dobry trener, warsztatowiec. Natomiast jako selekcjoner się nie sprawdził. Wspomniałem, że Michniewicz świetnie zna piłkarzy. Paulo tej wiedzy zabrakło, najlepiej widać to na przykładzie Sebastiana Szymańskiego. Portugalski trener na niego nie stawiał, a we wtorek zawodnik rozegrał świetny mecz. Nie dysponujemy takim potencjałem jak Niemcy, Włochy czy Anglia. Nie możemy więc rezygnować z piłkarzy prezentujących tak wysoki poziom.
Przez długi czas wieszaliśmy na kadrze psy. Teraz jesteśmy w euforii. Opinia publiczna lubi popadać w skrajności. Pan jako selekcjoner mocno tego doświadczył.
Jak wiemy, podczas Euro 2020 i w pierwszej części eliminacji były spore zawirowania. Poprzedni selekcjoner podjął kilka złych wyborów, a mówimy o strategicznych decyzjach. Stąd atmosfera w drużynie nie zawsze była taka, jakiej byśmy sobie życzyli. Natomiast cały czas bardzo mocno wierzyłem w zespół. I w to, że nawet w tak krótkim okresie doskonale przygotujemy się na Szwedów. Znów mamy drużynę, która w dodatku ma jeszcze rezerwy i może się rozwijać. To cieszy najbardziej.
Jan De Zeeuw mówił mi przed chwilą, że wysłał Czesławowi Michniewiczowi sms-a: "Nie ma nic ważniejszego od drużyny". A co do selekcjonera i graczy napisał Adam Nawałka?
Oczywiście jestem w stałym kontakcie z trenerem Michniewiczem i piłkarzami, natomiast nie będę zdradzał treści wiadomości. Oni wiedzą, że zawsze mogą liczyć na moje wsparcie. Jeszcze raz gratuluję im sukcesu i życzę, by podtrzymali tak wysoki poziom.
Zobacz także:
Grzegorz Krychowiak: dokonaliśmy wielkiej rzeczy
Jacek Bąk pod wrażeniem pracy Czesława Michniewicza