21-letni zawodnik Łomży Vive Kielce był jednym z graczy oddelegowanych do spotkania z dziennikarzami. Zainteresowanie mediów Final Four jest ogromne - na briefing ze szczypiornistami do ogrodu hotelu Radisson Blu przyjeżdżają reporterzy z całego świata. W powietrzu czuć atmosferę święta, z każdej strony słychać inny język - niemiecki miesza się z chorwackim, węgierski z polskim, w tle słychać angielski, niemiecki, hiszpański, francuski czy słoweński.
Nowe informacje o imprezie pojawiają w mediach społecznościowych co kilka minut, a to przecież dopiero początek aktywności związanych z udziałem w turnieju. Zawodnicy angażowani są w różne zajęcia związane z promowaniem wydarzenia, a wieczorem spotykają się z kibicami na ceremonii otwarcia turnieju. Nie padła jeszcze żadna bramka, a część szczypiornistów już ma za sobą szereg działań.
Nawet tych najbardziej doświadczonych graczy atmosfera Final Four potrafi przytłoczyć, debiutanci muszą sobie radzić z natłokiem nowych wrażeń.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wchodziła pod kosz i nagle... Coś niesamowitego!
- Gdy widzi się wszystkich dziennikarzy i fotografów, ich liczbę, to można mieć ciarki na plecach. To niecodzienne wydarzenie i nie każdy może się tutaj znaleźć, a ja zdaję sobie sprawę, że jestem na jednej z największych handballowych imprez na świecie. Tutaj są same gwiazdy piłki ręcznej, przebywanie z nimi to niesamowite uczucie. Mam okazję zobaczyć najlepszych graczy, ale ja przyjechałem do Kolonii jako zawodnik Łomży Vive i mamy jeden cel - wygrać - mówił nam jednak Michał Olejniczak.
Reprezentant Polski zadebiutuje w Lanxess Arenie, ale ma swój sposób, na to, by emocje go nie przygniotły - skupia się na półfinałowym rywalu, czyli Telekomie Veszprem. Analizuje mocne i słabe strony Węgrów, stara się wyciszyć.
- Nie można zwracać uwagi na to, co dzieje się dookoła. Za pierwszym razem to może przytłoczyć, staram się od tego odcinać, myślę o meczu, to na nim głównie się koncentruję - podkreślał rozgrywający.
Igor Karacić zdradził, że cała drużyna od kilku dni żyła turniejem. Kielczanie są głodni gry i odliczają godziny do pierwszego gwizdka. - Na treningach widać, że każdy rwie się do gry. Nie powinno nas nic zaskoczyć, poświęciliśmy dużo czasu na przygotowanie fizyczne i taktyczne. Czujemy się gotowi - stwierdził Olejniczak.
W takim razie jak zagrać, by pokonać Węgrów? Według reprezentanta Polski recepta jest prosta. - Musimy trzymać się swojego planu. Kluczem będzie konsekwencja. Musimy pokazać to, co mamy najlepsze
Czytaj też:
"Kto nie lubi grać przy 20 tysiącach ludzi?". Karacić marzy o trzecim triumfie
Telekom Veszprem gotowy na podbój Europy. "W tym roku towarzyszy nam mniejsza presja"