Szymon Działakiewicz: W Niemczech zderzenie z rzeczywistością

Materiały prasowe / ZPRP/Rafał Oleksiewicz / Na zdjęciu: Szymon Działakiewicz
Materiały prasowe / ZPRP/Rafał Oleksiewicz / Na zdjęciu: Szymon Działakiewicz

- Pewnie niektórzy pomyślą, że odbiłem się od 2. Bundesligi, ale ten wyjazd był przełomowy - mówi nam Szymon Działakiewicz. Prawy rozgrywający po przenosinach do Szwecji stał się poważnym kandydatem do udziału w MŚ 2023 w piłce ręcznej.

- Wiem, jak to wyglądało dla niektórych. Wyjechał z Polski jako wyróżniający się zawodnik, ale grał mało w najlepszym klubie 2. Bundesligi. Teraz widzę, ile wyciągnąłem z tego okresu, zbieram owoce pobytu w Niemczech - opowiada Szymon Działakiewicz, od lata zawodnik szwedzkiego Redbergslids. Sezon 2021/22 spędził w VfL Gummersbach, w którym pełnił rolę zmiennika weterana Janko Bozovicia.

Polak szybko wkomponował się w nową rzeczywistość. Wprawdzie jego klub nie jest potentatem, w poprzednim sezonie ledwie uratował się od spadku, w bieżących rozgrywkach zamyka tabelę, ale Szymon Działakiewicz stał się jednym z najjaśniejszych punktów zespołu. W ośmiu kolejkach rzucił 40 bramek, plasuje się też w czołowej dziesiątce najlepszych asystentów w lidze.

Marcin Górczyński, WP SportoweFakty: Szwecja nie jest popularnym kierunkiem dla Polaków, ale widać, że akurat tobie służy.

Szymon Działakiewicz, reprezentant Polski w piłce ręcznej: Takie było założenie, żeby regularnie wychodzić do boisko. Chciałem przyjechać do Szwecji, nauczyć się gry w obronie, przyzwyczaić się do twardej fizycznej walki. To się chyba udaje, bo zbieram minuty, także w obronie i mam wrażenie, że zrobiłem progres. Szwecja to dobre miejsce, by się wypromować. Kluby Bundesligi obserwują tamtejsze rozgrywki i od razu wyciągają tych bardziej utalentowanych. Przecież u mnie w klubie występował nowy zawodnik Łomży Industrii Kielce Elliot Stenmalm, w Redberglids zaczynał Jonathan Carlsbogard. Traktuję pobyt w Szwecji jako dużą szansę dla mnie. Poznaję nowy kraj i język, koledzy z zespołu są świetni, nie brakuje tez uznanych nazwisk na boisku.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Siatkarz romantyk. Taką niespodziankę sprawił partnerce

Martwią za to wyniki, Redberglids zajmuje ostatnie miejsce w tabeli.

Wyniki niestety nie zadowalają, ja też mam problem z ustabilizowaniem formy, ze Skovde zagrałem swój najsłabszy mecz w Szwecji. Widzę, że liga jest dość podobna do 2. Bundesligi. Jeśli miałbym porównywać do Superligi, to poziom nie jest aż tak wyższy jak się wydaje. Dominuje siła fizyczna, może trochę bardziej niż w Polsce. Na tę ligę patrzy się przez pryzmat transferów do Bundesligi czy Francji. Ze Szwecji łatwiej wyjechać, a myślę, że wielu kolegów z PGNiG Superligi spokojnie poradziłoby sobie w tutejszych klubach. Szkoda, że polskie talenty nie są tak często obserwowane w naszym kraju.

Nie żałujesz wyjazdu do 2. Bundesligi? Trafiłeś z Superligi do uznanego zespołu, którego celem był szybki awans. To ogromny przeskok.

Dostałem świetną ofertę, taką, którą zawsze chciałem otrzymać. Nie zastanawiałem się nad wyjazdem, Bundesliga była moim marzeniem. Grałem mało, ale w połowie sezonu doszedłem do wniosku, że samo trenowanie dużo mi dało. Poczułem na własnej skórze ten profesjonalizm, budowany przez słynnego Islandczyka Gudjona Valura Sigurdssona, który grał m.in. dla PSG i Barcelony. Praca z nim, wejście do takiego zespołu, to także świetne wspomnienie. W Niemczech nauczyłem się nowego sportowego życia. Pamiętam, gdy w trakcie sezonu pojawiałem się na wiosennym zgrupowaniu kadry i nagle okazało się, że niektóre rzeczy zaczęły mi przychodzić łatwiej niż przed wyjazdem. Nawet pomimo że byłem zmiennikiem Janko Bozovicia w Gummersbach.

Tak duży przeskok?

Przyjechałem dość pewny siebie, myślałem, że dam sobie radę. Na początek pojechaliśmy do Austrii w wysokie góry i dowiedziałem się, co znaczy profesjonalizm. To nie tak, że w Opolu nie było profesjonalnie, ale w Niemczech jednak inny świat. Dla przykładu trenowaliśmy pięć razy w tygodniu na siłowni. Wyjeżdżałem z Polski z wagą 87 kg, teraz ważę już 100 kg. Miałem wrażenie, że w Niemczech ważne jest każde zdanie, każda wskazówka przekazana przez trenera. Było też dużo zmian pod względem zajęć, chociażby zaczynaliśmy o godz. 10.00. Zderzyłem się z rzeczywistością.

Rada dla kolegów - nie zastanawiać się na wyjazdem?

Zdecydowanie. W Opolu wielu z nas było jeszcze studentami, wiadomo, że to inne życie, często jeszcze brak wielkich zobowiązań. W Gwardii byli też starsi jak Mateusz Jankowski, Przemek Zadura czy Adam Malcher, ale w Gummersbach poznałem jak wygląda świat w zachodnim klubie. W szatni 11 narodowości, większość mówiła w innym języku, różne religie, zwyczaje. Warto wyjechać chociażby dlatego, żeby poznać całą otoczkę zachodniej piłki ręcznej, nie mówiąc już o postępie sportowym.

Była szansa, że zostaniesz po awansie do Bundesligi?

Byłbym trzeci do gry. Moim celem jest udział w MŚ 2023, więc postanowiłem poszukać alternatywy. Pojawił się temat transferu do Francji, ale przenosiny do LNH stały pod znakiem zapytania. Wolałem pewne rozwiązanie, które da mi więcej minut. Poza tym wiedziałem też, że Szwecja jest swego rodzaju oknem wystawowym.

Postępy dostrzegł też selekcjoner Patryk Rombel. Zagrałeś w dwóch meczach el. ME 2024, jesteś bliżej udziału w MŚ 2023 niż jeszcze kilka miesięcy temu. 

Nie ukrywam, że poczułem się pewniej na zgrupowaniu. Kiedy wcześniej przyjeżdżałem, to czułem się zupełnie jak nowicjusz wchodzący do zespołu. Trener Rombel powiedział mi, że mam u niego zaufanie i nie ukrywam, że to też mnie podbudowało. Na treningach prezentowałem się lepiej niż kiedyś, ale najbardziej jestem zadowolony z minut w obronie. Wydaje mi się, że udało mi się uniknąć wielkich błędów. To też moja duża szansa. Michał Daszek jest świetnym zawodnikiem, ale ze swoimi warunkami nie jest w stanie tak pomóc w obronie. Teraz trzeba się ustabilizować na tym pułapie. Nie ukrywam, że MŚ 2023 to dla mnie cel nadrzędny.

ZOBACZ:
Energa MKS straciła ważnego gracza
Kolejny transfer nowej potęgi

Źródło artykułu: