- Norweski zespół, w którym gra cały świat, więc naprawdę jest na co popatrzeć. My jesteśmy trzykrotne z rzędu mistrzynie Polski, a gramy z... trzykrotnymi z rzędu triumfatorkami EHF Champions League, więc już sama ta statystyka jest ciekawa - zachęcała do przybycia na mecz trener Bożena Karkut.
W sobotę w Lubinie mogliśmy zobaczyć w akcji wielkie gwiazdy kobiecej piłki ręcznej i kolekcjonerki indywidualnych nagród, takie jak bramkarka Katrine Lunde czy prawa rozgrywająca Anna Wiachiriewa. Te dwa nazwiska były wystarczającą zachętą, żeby udać się na halę RCS. Oraz to, jak KGHM MKS Zagłębie zaprezentuje się na tle tak utytułowanych rywalek.
I zaczęło się naprawdę dobrze. Lubinianki otworzyły wynik meczu już po pierwszej akcji, gdy z koła trafiła Joanna Drabik, a później ze świetnej strony pokazała się w bramce Barbara Zima. Na początku dobrze zachowała się przy rzucie karnym i Jana Knedlikova obiła słupek, a później zatrzymała czeską prawoskrzydłową w kontrze.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przyjrzyj się dokładnie. Skradła show w centrum miasta
Ekipa Miedziowych nie przestraszyła się "Żmij" i grała bez kompleksów. Po świetnym rzucie z biodra w wykonaniu Karin Bujnochovej przy sygnalizacji gry pasywnej tablica wyników wskazywała remis (6:6 w 15'). Po raz ostatni w tym spotkaniu, bo później bramkę zaczęła murować Katrine Lunde.
Zawodniczki Vipers znakomicie pracowały w obronie i gospodynie przez długi czas nie były w stanie wypracować sobie dobrej okazji w ataku pozycyjnym. Wynik zaczął odjeżdżać, prym w szeregach norweskiej drużyny wiodła Anna Wiachiriewa i trener Bożena Karkut musiała poprosić o czas (6:9 w 20').
Kilka minut później nadeszło przełamanie Miedziowych w ofensywie, gdy ładnym rzutem z lewej flanki popisała się Daria Michalak (7:11 w 24'). Przewaga "Żmij" była jednak niepodważalna i do przerwy prowadziły one w Lubinie różnicą siedmiu bramek, a po zmianie stron wyraźnie podkręciły tempo.
Dystans szybko zrobił się dwucyfrowy (9:21 w 35') i taki pozostał do ostatniego gwizdka sędziów. KGHM MKS Zagłębiu Lubin pozostała już tylko walka o jak najlepszy końcowy rezultat i radość z każdej udanej interwencji golkiperek lub każdej bramki, którą zdobędzie w starciu z norweską potęgą.
KGHM MKS Zagłębie Lubin - Vipers Kristiansand 20:34 (9:16)
Zagłębie: Zima, Maliczkiewicz - Promis 2, Pankowska, Górna 3, Zych, Drabik 2, Szarkova, Michalak 4, Bujnochova 1, Kochaniak-Sala 3, Matieli 2, Jureńczyk 2, Milojević 1.
Karne: 3/4
Kary: 4 min.
Vipers: Borjesson, Poulsen, Lunde - Sercien-Ugolin 3, Andersen, Roberts, Jonassen 3, Waade, Wiachiriewa 8, Hesselberg 7, Tchaptchet 2, Arcos Poveda 1, Tomac 1, Abbingh 6, Schulze, Knedlikova 2.
Karne: 5/8
Kary: 2 min.
Czytaj także:
Kiepski start Wisły. To nie tak miało wyglądać
Zabłysnęła w Lidze Mistrzyń. Wyróżniono piękną paradę polskiej bramkarki