Jeszcze dwa dni temu Francuzi i Duńczycy grali w półfinałach, które wygrali w różnych okolicznościach. Stara sportowa prawda mówi jednak o tym, że po wygranej regeneracja wygląda zupełnie inaczej i szczególnie mając perspektywę gry o tytuł można przypuszczać, że dopiero w poniedziałkowy poranek wyjdą u zawodników trudy tego męczącego turnieju, podczas którego finaliści musieli rozegrać dziewięć spotkań.
Od początku żaden z zespołów nie potrafił wyjść na prowadzenie wyższe niż różnicą jednej bramki. Do ciekawej sytuacji doszło przy wyniku 4:4. Duńczycy jeszcze przez 10 sekund grali w podwójnej przewadze, ale fatalny błąd popełnił legendarny Mikkel Hansen, któremu po prostu zabrał piłkę Dylan Nahi, popędził z kontratakiem i wyprowadził Trójkolorowych na prowadzenie. Po chwili po faulu Mathiasa Gidsela karnego wykorzystał Hugo Descat i Francja prowadziła już różnicą dwóch trafień.
W 14. minucie Francja miała dwa razy więcej celnych rzutów od Danii, ale w duńskiej bramce był znakomity Emil Nielsen, który był barierą nie do przejścia. Jego interwencje oraz mocna gra Duńczyków w obronie pozwoliły na to, że z wyniku 6:4 zrobiło się 6:9, gdy z koła trafił Magnus Saugstrup Jensen. W tym momencie jednak to Dania zaliczyła ponad siedmiominutowy przestój i Francja ponownie odzyskała prowadzenie. Do przerwy żaden z zespołów nie potrafił zbudować przewagi i do szatni obie drużyny schodziły przy wyniku 14:14.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Bajeczny urlop dziennikarki i piłkarza
Od początku drugiej połowy, podobnie jak miało to miejsce w półfinale olbrzymie problemy mieli Francuzi, którzy pierwszą bramkę za sprawą Ludovic Fabregas zdobyli dopiero po pięciu minutach gry. Do tej pory Dania miała już na swoim koncie trzy bramki. Przez długi czas utrzymywała się minimalna, 1-2-bramkowa przewaga Duńczyków.
Po długim czasie Francuzi przełamali ten schemat po tym, jak nietypowo, bo lewą ręką bramkę z koła na 23:23 w 53. minucie rzucił Fabregas. Dwie minuty później Kentin Mahe trafił z karnego i po raz pierwszy w drugiej połowie Francja objęła prowadzenie. Błyskawicznie zareagował duński trener i poprosił o czas.
Duńczycy przeszli na grę z dwoma obrotowymi i dwie bramki z rzędu zdobył Mikkel Hansen, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 26:25. Zespół z Danii po chwili grał w dwuminutowym osłabieniu, jednak Francuzi nie potrafili tego wykorzystać. Na 38 sekund przed końcem, przy stanie 26:27 Duńczycy stracili piłkę i kolejną ważną bramkę rzucił Fabregas. Do końca to Dania miała piłkę, ale tego nie wykorzystała. Mikkel Hansen nie wykorzystał rzutu wolnego bezpośredniego i konieczna była dogrywka!
W niej szybko padło po jednej bramce dla obu zespołów, ale później królowała już obrona, po pięciu minutach było 29:29. W 66 minucie spotkania Francja wyszła na prowadzenie - po raz pierwszy przy dopiero szóstej próbie w tym meczu trafił Dika Mem, po chwili zatrzymany został Hansen i ponownie rzucił Mem, który zaliczył przebudzenie w czwartej części spotkania!
Duńczycy próbowali wszystkiego. Grali w siedmiu w polu, ale nic nie mogło wpaść do bramki Samira Bellahcena. Impas przełamał dopiero Mikkel Hansen, trafiając karnego nieco ponad minutę przed końcem. To jednak Francja miała przewagę jednej bramki i piłkę w rękach i bramkę na 32:30 na pół minuty przed końcem trafił Elohim Prandi! Dania zdobyła jeszcze kontaktową bramkę, ale wynik ustalił Yanis Lenne. Francja wygrała 32:30 i zdobyła złote medale!
Francja - Dania 32:30 (14:14, 27:27, 29:29)
Francja: Bellahcene (9/38 - 24%), Desbonnet (0/2 - 0%) - Fabregas 8, Remili 5, Nahi 4, Prandi 4, Lenne 4, Mahe 3, Mem 2, Descat 2, Tournat 1 oraz N.Karabatić, N'guessan, L.Karabatić, Kounkoud, Konan.
Karne: 5/6.
Kary: 8 min.
Dania: Nielsen (15/39 - 38%), N.Landin (3/12 - 25%) - Hansen 9, Gidsel 8, Pytlick 5, Kirkelokke 3, Jakobsen 2, Jensen 2, M.Landin 1, Damgaard Nielsen 1 oraz Lauge Schmidt, Lindberg, Mollgaard Jensen, Mensah Larsen, Joergensen, Hald Jensen.
Karne: 7/7.
Kary: 6 min.
Czytaj także:
Drużyna marzeń mistrzostw już znana
Łatwiejsza droga Polaków na MŚ 2025