Drugi sezon z rzędu w Lidze Mistrzów rywalizuje Orlen Wisła Płock, a to wszystko za sprawą EHF, które przydzieliło jej dziką kartę. Taka decyzja nie dziwi, bo w poprzednich rozgrywkach Nafciarze dotarli do ćwierćfinału.
Tym razem płocczanie ponownie muszą przejść przez 1/8 finału, by zagrać w ćwierćfinale. I ponownie trafili na francuski zespół, bo rok temu wyeliminowali HBC Nantes, a teraz przyszło im rywalizować z Paris Saint-Germain HB.
Jednak już pierwsze spotkanie nie poszło po ich myśli. Mimo że po pierwszej połowie Wisła miała kontakt z rywalem (12:13), to ostatecznie zeszła z parkietu ze stratą czterech bramek (26:30, relacja TUTAJ). To zła informacja przed rewanżem w Paryżu.
- W drugiej połowie różnica wyniosła 0:3 dla PSG. Mają wysoką jakość i utrzymywali przewagę. Próbowaliśmy zmienić nasz atak, a także dokonaliśmy zmiany w obronie. Myślę, że nasza siódemka przeciwko szóstce była bardzo skuteczna, ale oni mają dużo jakości i byli lepsi - tak mecz podsumował trener Nafciarzy Xavier Sabate, cytowany przez oficjalną stronę EHF.
Tym samym oba zespoły mają za sobą siódme bezpośrednie starcie. Niestety Wisła wciąż czeka na pierwsze w historii zwycięstwo z PSG. Jednak Kamil Syprzak i spółka będą faworytami w rewanżu. W końcu na ich obiekcie nie zwyciężyli nigdy zarówno płocczanie, jak i inny zespół z Polski Industria Kielce.
ZOBACZ WIDEO: Herosi WP. Jóźwik, Małysz, Świderski i Korzeniowski wybrali nominowanych