Drużynę kieleckich szczypiornistów poprowadził Krzysztof Lijewski - na ławce asystował mu Michał Jurecki. Tałant Dujeszebajew obejrzał mecz z trybun - starcie z Crotop Gwardią było ostatnim, w którym obowiązywała kara zawieszenia, jaką otrzymał w marcu 2021 roku za zachowanie podczas półfinału Pucharu Polski przeciwko Orlenowi Wiśle Płock. (Więcej o tamtym zdarzeniu przeczytasz TUTAJ)
Początek spotkania nie zwiastował wielkich emocji - szczypiorniści z województwa świętokrzyskiego zaczęli od rzucenia pięciu bramek z rzędu, podczas gdy goście totalnie nie potrafili odnaleźć się na boisku. Szybko zareagować musiał Bartosz Jurecki.
Na pierwsze trafienie Gwardii trzeba było poczekać aż osiem minut. Początkowo w zdobycie każdej bramki przyjezdni musieli włożyć sporo wysiłku. Dobrze między słupkami spisywał się Miłosz Wałach, co znacznie utrudniało opolanom zadanie.
Gdy wydawało się, że kielczanie wszystko mają już pod kontrolą i będą tylko powiększać swoje prowadzenie, Gwardziści wreszcie się przebudzili. Żółto-biało-niebiescy zaczęli mieć swoje problemy ze skutecznym wykończeniem akcji, a goście to wykorzystywali i udało im się zniwelować straty do dwóch bramek. Walka się wyrównała. W końcówce pierwszej połowy to jednak gospodarze zdołali zbudować przewagę czterech goli.
Jeśli opolanie liczyli, że po wyjściu z szatni uda im się odrobić straty, to kielczanie te nadzieje zdusili w zarodku. Drugą połowę zaczęli od rzucenia trzech bramek z rzędu. Nie trzeba było zresztą długo czekać, by taką serię powtórzyli - po chwili ich prowadzenie urosło do dziesięciu bramek.
Goście nadal mieli spore problemy ze skonstruowaniem skutecznej akcji - w całym meczu udało im się zdobyć zaledwie dwadzieścia dwa trafienia - w tym jedynie dziewięć w drugiej połowie. Ostatecznie mistrzowie Polski zwyciężyli różnicą czternastu bramek.
Industria Kielce - Corotop Gwardia Opole 36:22 (17:13)
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Probierz na polu golfowym. Zobacz, co poszło nie tak