45 sekund - przez tyle Orlen Wisła Płock prowadziła w starciu z Arged Rebud KPR Ostrovia. To jednak wystarczyło, aby zespół Xaviera Sabate zwyciężył i awansował do półfinału play-off ORLEN Superligi Mężczyzn.
- Oni przyzwyczaili się do zwycięstw w tej hali. Jeśli chcesz mieć szanse na wywalczenie punktów tutaj, musisz podejmować dobre decyzje w kluczowych momentach - skomentował szkoleniowiec gości, Kim Rasmussen.
- Oczywiście, wracamy do domu bardzo rozczarowani, czuliśmy, że możemy tutaj przynajmniej zremisować. Moi zawodnicy dali z siebie wszystko, co mieli - dodał Duńczyk.
W szeregach ostrowian pojawiło się duże poczucie niedosytu. Stanęli przed ogromną szansą na pokonanie rywala z najwyższej półki, w dodatku na wyjeździe.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor NBA nie przestaje zadziwiać. Jak on to trafił?
Kim Rasmussen przyznał, że czasem do zwycięstwa potrzeba mieć więcej szczęścia i... gwizdków sędziów. Nie miał jednak pretensji do arbitrów. Nie zgodził się z ich decyzją w końcówce, ale jednocześnie mówił, że taka jest piłka ręczna. Pochwalił także swoich zawodników.
- Jestem bardzo dumny. Przyjechaliśmy tutaj, aby się upewnić, że potrafimy grać swoją grę. Chcieliśmy poprawić swoją obronę względem ostatniego meczu. Chcieliśmy przyjechać i stoczyć z Orlen Wisłą bitwę. I to zrobiliśmy. Na koniec potrzebujesz trochę szczęścia. Wracamy dumni, ale i rozczarowani - zakończył.
Czytaj także:
- Jest kolejny półfinalista. Wicemistrz Polski solidnie postraszony
- Zadecydowały rzuty karne. Ważny krok w kierunku utrzymania