Dwa zwycięstwa i siedem porażek - tak wyglądał bilans Orlen Wisły Płock w Lidze Mistrzów przed środowym spotkaniem z HC Eurofarmem Pelister. Dla obu zespołów był to bardzo ważny mecz w perspektywie walki o miejsce w kolejnej fazie rozgrywek. W pierwszym spotkaniu lepsi okazali się płocczanie, pokonując rywali przed własną publicznością różnicą ośmiu trafień.
Tym razem atut własnej hali był po stronie mistrzów Macedonii, co na początku udało im się wykorzystać. Przez większość czasu gra była jednak wyrównana. Bramkowe akcje przeplatały jednak błędy i problemy ze skutecznością, które psuły ogólny obraz meczu.
Aż do ostatnich minut wszystko wskazywało na to, że do szatni drużyny zejdą z remisem. W decydujących fragmentach lepiej spisali się jednak miejscowi, którzy po pierwszej połowie prowadzili 12:10. Wszystko za sprawą dwóch trafień Filipa Kuzmanovskiego w decydujących fragmentach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Co za figura! Piękna dziennikarka poleciała na wakacje
Zawodnicy Eurofarmu utrzymali solidny poziom u progu drugiej połowy, powiększając swoją przewagę do pięciu trafień. Nafciarzy prześladowały demony w postaci słabej skuteczności, przez co nie byli w stanie odrabiać straty.
W środkowej fazie oba zespoły złapał z kolei totalna niemoc. Dość stwierdzić, że przez 10 minut nie padła żadna bramka, a zawodnicy byli zupełnie pogubieni. Niestety głównie przyjezdni, którzy drugie trafienie po powrocie na parkiet zanotowali dopiero w... 48. minucie.
Od tego momentu gra ponownie nabrała rumieńców. Odzwierciedlała to tablica wyników, na której zdobycze obu drużyn rosły. Szczypiorniści Wisły zdołali nawet zbliżyć się do prowadzących na dwa trafienia, jednak finalnie gospodarze cieszyli się ze zwycięstwa 21:18. Porażka ta komplikuje, o ile nie zamyka Nafciarzom drogę do awansu do kolejnej fazy LM.
HC Eurofarm Pelister - Orlen Wisła Płock 21:18 (12:10)