W niedzielę naprzeciw siebie stanęły zespoły, które zupełnie inaczej rozpoczęły sezon. Corotop Gwardia w ciągu pierwszych siedmiu kolejek wygrała tylko dwukrotnie, natomiast sytuacja PGE Wybrzeża była na tyle dobra, że w przypadku zwycięstwa, wobec rozegranego jednego meczu więcej, gdańszczanie mogli awansować na drugie miejsce w ligowej tabeli kosztem Industrii Kielce!
Dobrą postawę gdańszczan, którzy w przeciwieństwie do dwóch eksportowych zespołów ligi opierają siłę drużyn na głównie młodych zawodnikach krajowych docenił selekcjoner reprezentacji Polski, który powołał aż pięciu zawodników na najbliższy mecz z Czechami. W ekipie Bartosza Jureckiego nie ma natomiast żadnego reprezentanta. W niedzielę po kilku minutach wzajemnego badania się obu drużyn wrzucili piąty bieg i w ciągu 10 minut padło aż 15 bramek. Taka gra to woda na młyn dynamicznie przemieszczającego się po boisk PGE Wybrzeża, które o bramce Wiktora Tomczaka prowadziło 9:6.
Przy niskiej skuteczności bramkarzy, wciąż utrzymywało się 2-3-bramkowe prowadzenie gospodarzy. Po karze, którą zobaczył Mateusz Wojdan w 27 minucie meczu, w przewadze dwie bramki rzucili gospodarze, a wynik I połowy - 15:11 ustalił Mateusz Zembrzycki.
Opolanie wykorzystali grę w przewadze a początku drugiej połowy i po trafieniu Admira Pelidiji zmniejszyli stratę do trzech bramek różnicy. Później grali jednak nieco nieuważnie i wykorzystali to zawodnicy z Gdańska, którzy po rzucie Mikołaja Czaplińskiego prowadzili 18:13. Nikt w hali Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego nie spodziewał się tego, co zdarzyło się po chwili.
Opolanie zaczęli szybko odrabiać straty. Kilka ważnych piłek odbił Dawid Balcerek, ponadto przyjezdni byli skuteczni podczas gry w pełnych składach, a gdy w ciągu 37 sekund na ławkę kar usiadło dwóch gdańszczan, po bramkach Dominika Antoniaka i Michała Milewskiego było już tylko 19:18! Patryk Rombel poprosił o czas, jednak Daniel Jendryca doprowadził rzutem ze skrzydła do wyrównania!
Ekipa z pola poszła jeszcze za ciosem i gdy trafił Pelidija, na niespełna 12 minut przed końcem to Corotop Gwardia prowadziła 20:19. Patryk Rombel zdecydował się wpuścić pomiędzy słupki Kornel Poźniak. Ten w ciągu 9 minut nie stracił żadnej bramki! W tym czasie według statystyk odbił tylko jedną piłkę, jednak jego wejście mocno pobudziło kolegów z pola, którzy prowadzili już 25:20.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Znany raper zaskoczył Szczęsnego
Corotop Gwardia się nie poddała i podjęła rękawicę. Gdy 3 minuty przed końcem trafił Wojdan, było już tylko 27:24 i do tego na ławce siedział lider gdańskiej obrony Nejc Zmavc. W kolejnej akcji sfaulował Filip Brzeziński i liczba zawodników na boisku znów się wyrównała, a niezwykle cenną bramkę rzucił Filip Michałowicz. Chwilę później kolejną piłkę odbił Poźniak i minutę przed końcem wszystko było jasne. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 28:25 i dzięki 20 punktom w 8 meczach, ekipa znad morza została wiceliderem Orlen Superligi kosztem mającego jedno spotkanie rozegrane mniej zespołu z Kielc.
PGE Wybrzeże Gdańsk - Corotop Gwardia Opole 28:25 (15:11)
PGE Wybrzeże: Zembrzycki (9/28 - 32%), Poźniak (2/7 - 29%) - Czapliński 8, Będzikowski 7, Pepliński 3, Tomczak 3, Papina 2, Prociuk 1, Michałowicz 1, Peret 1 oraz Domagała, Stanescu, Zmavc, Czertowicz, Siekierka, Rodak.
Karne: 3/4.
Kary: 10 min.
Corotop Gwardia: Ałaj (2/14 - 14%), Sowiak (0/1 - 0%), Balcerek (7/20 - 35%) - Wrzesiński 5, Zarzycki 4, Pelidija 3, Antoniak 3, Jendryca 2, Milewski 2, Kamiński 2, Sosna 1, Aksamit 1 oraz Rugała, Wojdan, Luksa.
Karne: 1/1.
Kary: 12 min.