Pogrom na do widzenia - relacja z meczu AZS AWF Gorzów Wlkp. - SMS Gdańsk

Awans do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce stał się dla gorzowian faktem. Piłkarze ręczni wraz ze kibicami świętowali swój sukces, a wynik sobotniego meczu był rzędną drugorzędną. Na parkiecie zabrakło doświadczonych zawodników AZS-u, a okazję do gry mieli młodsi piłkarze.

Piotr Wiszniewski
Piotr Wiszniewski

Sobotnie spotkanie rozpoczęło się od świętowania awansu gorzowskiej ekipy do ekstraklasy. Gorzowianie na rozgrzewkę wybiegli w jednakowych koszulkach z napisem "Ekstraklasa 2010 piłka ręczna Gorzów", kibice dostali upominki, a kapitan Tomasz Jagła z rąk rywali otrzymał kwiaty. Na tym przyjemności się zakończyły. Mimo tego, że ostatni mecz w sezonie nie zmieniał już nic obie ekipy nie odpuszczały. Przed ponad 10 minut trwała twarda wyrównana walka, a na tablicy widniał remis 5:5. Kilka minut później po bramkach m.in. Bartosza Ruszkiewicza oraz fenomenalnie dysponowanego tego dnia Marcina Skoczylasa - Szkoda, że dopiero na koniec sezonu wyszedł mi dobry mecz, a nie wcześniej. Awans wywalczyliśmy już tydzień temu, dzisiaj graliśmy bez presji - mówił po meczu Skoczylas. AZS w kilka minut "odskoczył" na trzy bramki, a tego dnia grającym na luzie gospodarzom wychodziło praktycznie wszystko. W 21 minucie nominalny obrotowy Bartosz Janiszewski zdobył bramkę z nietypowej jak dla siebie pozycji lewego skrzydłowego. Rywalom nie pomógł nawet czas na żądanie dla trenera Jana Prześlakiewicza. Jedynym gdańskim piłkarzem, który był w stanie nawiązać równorzędną walkę z AZS-em był zdobywca 12 bramek, Rafał Przybylski. - Cieszę się z mojego występu, piłka wpadała do bramki, lecz niestety nie pomogło nam to w wywiezieniu dobrego wyniku. Ja w tym roku kończę już szkołę i przenoszę się do Nielby Wągrowiec. Jeśli sobie poradzę, może w przyszłym sezonie jeszcze raz zagram w Gorzowie - powiedział po meczu młody piłkarz SMS-u. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem gospodarzy 22:14.

Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Gorzowianie kontrolowali spotkanie co chwila powiększając przewagę bramkową. Na parkiecie pojawili się także zawodnicy, którzy nie mieli okazji do dłuższej gry. Z dobrej strony pokazał się Krzysztof Tłoczyński, który kilkukrotnie wykończył kontry swojego zespołu. - Pokazaliśmy całą gamę naszych zawodników, którzy z nami trenowali. Chcieli się pokazać i chwała im za to - komentował po meczu trener Michał Kaniowski. W pierwszych piętnastu minutach gry gorzowianie zdobyli aż 13 bramek, a gdańszczanie zaledwie 4. Grający na ludzie gospodarze trafiali niemalże z każdej pozycji. Podobnie jak w pierwszej połowie pierwsze skrzypce grał Skoczylas, a jedynym rywalem, który trafiał do bramki był Przybylski. Ostatnią bramkę sezonu dla gorzowskiej ekipy na kilkanaście sekund przed końcem zdobył Janiszewski, a chwilę później sędziowie zakończyli spotkanie. AZS we własnej hali przypieczętował awans do ekstraklasy wygrywając wysoko 44:27.

AZS AWF Gorzów Wlkp. - SMS Gdańsk 44:27 (22:14)

AZS AWF Gorzów Wlkp.: Wasilek, Małyszko - Skoczylas 11, Janiszewski 8, Gumiński 6, Ruszkiewicz 4, Tłoczyński 4, Bosy 3, Tomiak 3, Rafalski 2, Stupiński 1, Krzyżanowski 1, Wolski 1.
Kary: 3 x 2 minuty.

SMS Gdańsk: Kapela, Maziarz, Barnaś - Przybylski 12, Walczak 3, Dawidowski 3, Mogielnicki 3, Daszek 2, Smoliński 1, Abram 1, Daćko 1, Piwowarczyk 1.
Kary: 3 x 2 minuty.

Sędziowie: Jakub Jerlecki i Maciej Łabuń (Szczecin).

Widzów: 250.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×