"Wieże" Vive momentami miały spory problem z upilnowaniem mierzącego zaledwie 174 cm Łukasza Janysta. Niestety w końcowym rozrachunku spora przewaga warunków fizycznych kieleckich zawodników wzięła górę. - Wszyscy w lidze bardzo dobrze zdają sobie sprawę, że dysponujemy niezbyt atletycznym zespołem - uważa Janyst. - W starciu z Vive było to szczególnie widoczne. Gdy postawili mur na 6 metrze, to przebić się przebicie się przez niego graniczyło z cudem. Próbowaliśmy grać szybko i kombinacyjnie, ale w pewnym momencie najzwyczajniej zabrakło sił. Goście żwawo wracali do obrony, co powstrzymało nas od ryzykowanych zapędów pod ich bramkę. Rzuciliśmy wprawdzie 30 bramek, co przy tej klasie przeciwnika można uznać za sukces, ale straciliśmy zdecydowanie za dużo. W kolejnych spotkaniach u siebie nie może się to powtórzyć. Atmosfera? Przy takiej publiczności chce się grać i walczyć! - dodaje.
Teraz drużynę Ryszarda Skutnika czeka ciężka przeprawa w wyjazdowym spotkaniu z Warmią. Skrzydłowy Stali zapowiada, że razem z kolegami postara się wywalczyć w Olsztynie komplet punktów. - Dla nas jako beniaminka każdy mecz jest sporym wyzwaniem, szczególnie na wyjeździe. U siebie musimy wygrywać ze wszystkimi potencjalnymi rywalami. Poza Mielcem będzie trudniej, ale mam wrażenie, że to właśnie nasza postawa na obcym terenie będzie szczególnie ważna w perspektywie utrzymania. Liczę, że z Olsztyna wrócimy w świetnych nastrojach - kończy.