Dariusz Molski (AZS AWF Gorzów Wlkp.): Styl w jakim rozegraliśmy dzisiejszy mecz był fatalny. Jak mało który, ale zespół z Mielca mieliśmy taktycznie rozrysowany. Wiedzieliśmy, że pierwsze tempo bramkarze bronią dół. Pierwsze sześć dogodnych sytuacji z uporem maniaka celujemy w leżącego bramkarza. Oczywiście on tam nie leżał i się nie opalał. Zaczęliśmy rzucać górę z przytrzymania to wszystko wchodziło. Takim graniem i takim wyrzucaniem piłek w bramkarza daleko nie zajedziemy. Władek zagrał dzisiaj słabiej. Ogólnie zagraliśmy słaby mecz. Jako zespół nie tworzyliśmy monolitu. Szarpaliśmy się i rzucaliśmy z nieprzygotowanych sytuacji. W końcówce można było podciągnąć wynik, a piłkarze rzucają z zerowego konta i to trzykrotnie.
Tomasz Jagła (AZS AWF Gorzów Wlkp.): Początek drugiej połowy trzeba nazwać po imieniu. Fatalny to chyba łagodne określenie. To był dramat. Nigdy nie widziałem naszej drużyny grającej w takim stylu. Graliśmy ze spuszczonymi głowami. Gdybym był kimś z zewnątrz pomyślałbym, że wynik został ustalony przed meczem. Wiem, że tak nie jest i niestety nie potrafię znaleźć przyczyny. Dramat, żenada, kompromitacja można wybierać. Określeń jest wiele. W obronie nie radziliśmy sobie kompletnie. Już do przerwy straciliśmy siedemnaście bramek. W ataku jeszcze coś tam wpadało, ale w końcówce załapaliśmy dwa wykluczenia i już nam odjechali. W drugiej połowie rywal miał co rzut to bramka. Słabiej zagrali nasi bramkarze. W defensywie zamiast obrońców stały tyczki.
Paweł Kaniowski (AZS AWF Gorzów Wlkp.):Nie przypominam sobie tak słabego spotkania w naszym wykonaniu. Zaczęło się już dwie minuty przed przerwą. Było chyba jedną bramką do tyłu, dostaliśmy karę i już było trzema. Po przerwie nas dobili. Praktycznie był to nokaut. Z drużyny całkowicie zeszło powietrze. Po tym fragmencie gry nie było nikogo kto by mógł pociągnąć wynik. Pozostaje nam tylko przeprosić kibiców za to słabe spotkanie. Dzisiaj grali wszyscy, jednak nikt nie zagrał na przyzwoitym poziomie. Było wręcz tragicznie.
Marek Szpera (Stal Mielec): Bardzo się cieszymy z tego wyniku. Powiem szczerze, że przyjechaliśmy tutaj na bardziej zacięte zawody. Zrobiliśmy swoje. Cały czas gramy swoją piłkę ręczną. Wygrywamy i dlaczego mielibyśmy to zmieniać. Mamy poukładaną grę. Ufamy sobie na boisku i poza nim. Na początku sezonu bardzo nas zdenerwowali tym co napisali w Przeglądzie Sportowym. W ich oczach byliśmy pierwszym kandydatem do spadku. Teraz mamy już trzynaście punktów i spokojną czwórkę. Nie spodziewaliśmy się takiego startu, lecz co mamy teraz zrobić? Na pewno nie odpuścimy. Za tydzień jedziemy do Wągrowca po kolejne zwycięstwo.