Pierwsze dwie bramki zdobyli jednak goście i mogło wydawać się, że Rumuni ponownie postawią się biało-czerwonym. Polacy szybko jednak złapali właściwy rytm i wypracowali cztero-pięciobramkową przewagę. Szczypiorniści Bogdana Wenty bramki zdobywali zarówno z kontry, jak i po dobrym rozegraniu akcji pozycyjnych. Dużo lepiej niż w sobotę radzili też sobie w obronie. - Przede wszystkim szybciej wracaliśmy i nie powtórzyła się sytuacja z wczoraj, gdy kołowy rumuński zdobył z czystych pozycji 6 bramek, bo nasi środkowi obrońcy nie nadążali do obrony - wyjaśniał polski selekcjoner. W pierwszej połowie bardzo dobrze w ataku radził sobie Mateusz Zaremba (5 bramek) i Bartłomiej Tomczak (4 bramki). Nie można nie wspomnieć także o fenomenalnej postawie Adama Malchera, który przynajmniej 10-krotnie bronił rzuty Rumunów, ułatwiała mu to także szczelna obrona, przez którą goście często zmuszeni byli do prób z daleka i pod presją czasu.
W drugiej połowie Wenta dokonał kilku zmian i odbiło to się na obrazie gry biało-czerwonych, którzy nie bronili już tak skutecznie (stracili 4 bramki więcej niż w pierwszych 30 minutach). Polacy mieli problemy z zatrzymaniem dwumetrowego Alexandra Stamate, kilka skutecznych akcji mieli także rumuńscy kołowi. W ataku Polacy wciąż jednak byli skuteczni, bardzo dobrze wprowadził się Adam Twardo, który wszedł po przerwie i rzucił 5 bramek, w trudnych momentach ciężar wykańczania akcji brał na siebie Tomasz Rosiński (7 bramek w meczu). Rumuni mieli jednak swoje 5 minut w połowie tej odsłony – najpierw grając w przewadze odrobili 2 bramki, potem na jedną skuteczną akcję Polaków, odpowiadali dwoma swoimi i zmniejszyli straty do 22:20. Szybko jednak odpowiedzieli Rosiński, Twardo i Patryk Kuchczyński i Polacy znowu kontrolowali grę. - Popełnialiśmy błędy, ale dałem też pograć całemu zespołowi - tłumaczył Vasile Stinga, który nie wydawał się przygnębiony porażką.
- Bardzo pozytywny dwumecz - oceniał po spotkaniu Bogdan Wenta. - Chłopacy, którzy teraz grali będą za dwa-trzy lata decydować o obliczu polskiej piłki ręcznej klubowej i reprezentacyjnej. Wczoraj brakowało nam pewnych rzeczy, które potem sobie nazwaliśmy i dziś już było całkiem ok. Nawet gdybyśmy przegrali, ale zawodnicy by walczyli, niemiałbym pretensji - dodawał.
Po meczu w Poznaniu reprezentanci rozjechali się do domów, jednak już 27 grudnia piłkarze ręczni spotkają się ponownie na zgrupowaniu w Cetniewie. - Ale nie jest tak, że przez te kilka dni mogą balować, a w święta mogą pić sobie wino i jeść smażonego karpia - zapowiedział Bogdan Wenta.
Polska - Rumunia 31:25 (15:11)
Polska: Adam Malcher - Bartłomiej Tomczak 4, Daniel Żółtak 1, Mariusz Jurasik 2, Piotr Chrapkowski 3, Mateusz Zaremba 5, Tomasz Rosiński 7, Piotr Grabarczyk, Robert Orzechowski 1, Paweł Podsiadło, Adam Twardo 5, Piotr Adamczak 1, Patryk Kuchczyński 2, Rafał Gliński.
Rumunia: Mihai Catalin Popescu, Marius Bogdan Pralea - Marius Ioan Novanc 5, Cristian Fenici 1, Dan Andrei Savenco, Valentin Marian Ghionea 6, Alexandru Stamate 4, Daniel Cristian Muresan 1, Aurel Gabriel Florea, Iliu Alexandru Csepreghi 2, Marius Sadoveac 2, Alexandru Sabou 2, Ionut Stefan Georgescu 1, Iulian Stamate 1.
Sędziowali: Vaclav Kohout i Petr Novak (Czechy)
Kary: Polska - 6 min, Rumunia - 4 min.
Widzów: ok. 3,5 tys.