Tomasz Pomiankiewicz: Puchary rządzą się swoimi prawami
Tomasz Pomiankiewicz był jednym z bohaterów rywalizacji Azotów Puławy ze Stord Handball. Pod nieobecność Michała Szyby 28-letni rozgrywający wskoczył do podstawowego składu i w sumie rzucił Norwegom aż 9 bramek.
Kamil Kołsut
Pomiankiewicz jest w tym sezonie w Azotach żelaznym rezerwowym, na rozegraniu Bogdan Kowalczyk najczęściej stawia na Szybę i dwóch z czwórki: Grzegorz Gowin, Dymitro Zinczuk, Oleg Siemionov, Artur Witkowski. Były gracz AZS-u AWF Biała Podlaska swoją obecność na parkiecie minionej jesieni zaznaczyć zdołał właściwie tylko dwukrotnie - na otwarcie sezonu, gdy był obok Wojciecha Zydronia najskuteczniejszym graczem puławskiego zespołu w przegranym meczu z Chrobrym, oraz w listopadzie, rzucając aż osiem bramek mistrzom kraju z Kielc.
W pierwszym meczu ze Stord Pomiankiewicz - pod nieobecność Szyby - trafił do siatki 5 razy. W Puławach Mikaela Andersena pokonywał 4-krotnie (na 8 prób). Azoty zwyciężyły 25:24, zapewniając sobie awans do ćwierćfinału Challenge Cup. - Podchodząc do tego meczu, wiedzieliśmy, że trzeba zagrać od początku, bo puchary rządzą się swoimi prawami - nie kryje w rozmowie ze SportoweFakty.pl Pomiankiewicz. - Przewagę można zarówno szybko zdobyć, jak i stracić. My cały czas graliśmy na remisie i w końcówce udało się rywalom odskoczyć.