Paweł Piwko to absolutny bohater ostatniej akcji sobotniego meczu. Na 10 sekund przed końcową syreną otrzymał podanie na skrzydło i pewnie pokonał bramkarza Juranda.
- Nie czuję się bohaterem, bo tylko wykończyłem dobrą akcję całego zespołu. Jestem na tyle doświadczonym zawodnikiem, że ręka mi nie zadrżała. Kilka takich bramek w swojej karierze już rzuciłem. Każdy zawodnik ma swój ulubiony sposób rzucania w takich chwilach. Ja jednak nie miałem czasu na zastanawianie się nad techniką rzutu. Wykonałem go automatycznie, rzuciłem tyle, ile fabryka dała - mówi Paweł Piwko.
Kapitan Miedzi przyznaje, że dawno nie był po ligowym meczu tak zmęczony. - Nogi strasznie bolą. Cała drużyna dała z siebie wszystko, by pokonać Juranda. To był dużo trudniejszy mecz niż ten z Warmią Olsztyn. Jurand gra podobnie do nas. Dużo i szybko biega. Myślę, że kibice mieli okazję obejrzeć dobry, dynamiczny i dramatyczny mecz ze szczęśliwym zakończeniem dla nas - kończy Piwko.
Piwko: Rzuciłem tyle, ile fabryka dała
Kapitan Siódemki Miedź Paweł Piwko zapewnił swojej drużynie zwycięstwo pokonując bramkarza Juranda Ciechanów Rafała Grzybowskiego 10 sekund przed końcem spotkania. - Na szczęście rękami nie zadrżała - mówi "Browar".