W roli pierwszego trenera ASPR-u zadebiutował Mirosław Sanecki, który miał trzy dni na poznanie drużyny. Jego podopieczni tylko na początku podjęli walkę z faworyzowanym Śląskiem i zostali rozgromieni. - Dobrze, że porażka przytrafiła nam się akurat z tak silnym zespołem - powiedział Sanecki. - Śląsk posiada zawodników ze świetną przeszłością i jest jednym z głównych kandydatów do awansu. Przegrana z nim wstydu nie przynosi, choć jej rozmiary mogłaby być mniejsze.
Pierwszy kwadrans nie wskazywał na wysokie zwycięstwo gości. Gospodarze grali twardo w obronie i skutecznie w ataku. W efekcie prowadzili 6:5, a jeszcze w 18. min remisowali 9:9. Wrocławianie odskoczyli na dwie bramki (9:11), powiększając do przerwy przewagę do pięciu trafień. - Dopóki starczyło nam sił, walczyliśmy jak równy z równym - wyjaśniał Mirosław Sanecki. - Śląsk dysponował jednak znacznie szerszą kadrą i miał w swoich szeregach Stanisława Makowiejewa, którego występ nas zaskoczył. Starałem się wprowadzić pewne nowości w defensywie, bo w tym elemencie mamy największy problem, ale jeszcze nie przyniosły one skutków.
II połowa to popis między słupkami Bartłomieja Pawlaka. Bramkarz Śląska obronił ponad połowę rzutów, nie dał się pokonać z linii 7 metra i odebrał zrezygnowanym gospodarzom ochotę do gry. Ci nie znajdywali sposobu na pokonanie Pawlaka i po zmianie stron trafiali tylko osiem razy. - Pawlak zamurował bramkę - przyznawał Mariusz Kalisz. - Przeciwnicy ponadto przewyższali nas warunkami fizycznymi. Mają świetnie zbudowanych zawodników i przez ich obronę bardzo trudno się przedrzeć.
Śląsk zwyciężył bezproblemowo, prezentując, zwłaszcza w drugiej części, dobrą skuteczność. - W poprzednich spotkaniach mieliśmy z nią kłopot, dziś okazała się kluczem do zwycięstwa - komentował zdobywca ośmiu bramek Przemysław Zadura. - Przy wysokim prowadzeniu mogliśmy sobie pozwolić na swobodniejszą grę, dzięki czemu niektóre akcje były efektowne. Z Michałem Piechem i Łukaszem Gradowskim występowałem wspólnie w Gwardii. Znamy się jak łyse konie, lecz to nie miało znaczenia.
Kibiców ASPR-u mogą martwić kolejne kontuzje w zespole. W sobotę parkiet z grymasem bólu opuszczali Kamil Piecuch i Łukasz Włoka. - Zwłaszcza uraz Łukasza wygląda poważnie - tłumaczył trener Sanecki. - Na jego pozycji zagrał praworęczny Mateusz Kaczka. Zobaczymy, jak będzie w kolejnych meczach.
ASPR Zawadzkie - Śląsk Wrocław 20:33 (12:17)
ASPR: Janik, Białecki - Kaczka 2, Albingier, Kulej 1, Płonka 3, Włoka 1, Piech 5, Skowroński 5, Godzik, Piecuch, Kalisz, Gradowski 3, Hertel. Trener Mirosław Sanecki.
Śląsk: Pawlak - Krzywda 1, Celek 3, Grobelny, Herudziński 4, Jędrzejewski, Swat 7, Zadura 8, Będzikowski 1, Wróblewski, Kłos 2, Wolski, Makowiejew 6, Gałat 1. Trener Tomasz Folga.
Sędziowie: Michał Kopiec (Siemianowice Śląskie), Marcin Zubek (Bytom)
Kary: ASPR - 8 min., Śląsk - 8 min
Widzów: 280.