Podopieczni Krzysztofa Mistaka już na początku spotkania nie pozostawali złudzeń drużynie gości. Mecz rozpoczął się od prowadzenia gospodarzy 7:1 w dziesiątej minucie, 14:2 w dwudziestej i aż 17:2 w dwudziestej czwartej. Popis w bramce dawał Tomasz Wasilewicz, który jeszcze w poprzednim sezonie bronił barw drużyny z Zawadzkich. Od tego momentu ŚKRP spuścił z tonu i do końca pierwszej połowy grał bramka za bramkę, ostatecznie wygrywając ją 21:6.
Druga odsłona zawodów nie przyniosła większych zmian. W drużynie gospodarzy na parkiecie pojawili się zmiennicy. Świdniccy zawodnicy powoli powiększali swoją przewagę. Najwyższe prowadzenie uzyskali w 45 minucie spotkania, kiedy wygrywali już 32:12. Od tego momentu w poczynaniach obu teamów wdarł się lekki chaos, na którym lepiej skorzystali gracze Mirosława Saneckiego. Goście z Zawadzkich odrobili kilka trafień, lecz ostatecznie, po bardzo słabym meczu przegrali 21:36.
Wygrana z ASPR-em Zawadzkie była trzecim z rzędu triumfem graczy ŚKPR-u. Świdniczanie awansowali na czwarte miejsce w tabeli i za tydzień skończą rundę meczem w Tarnowie. Jak sami podkreślają, chcą aby seria zwycięstw trwała jak najdłużej i do Małopolski jadą po dwa punty, lecz zaznaczają, że łatwo na pewno nie będzie. ASPR Zawadzkie ostatnie zawody w tym roku zagra na własnym parkiecie w meczu o przysłowiowe "cztery punkty" z Olimpią Piekary Śląskie.
ŚKPR Świdnica - ASPR Zawadzkie 36:21 (21:6)