Podopieczni Manolo Cadenasa środowe spotkanie rozpoczęli fatalnie. Nafciarze kompletnie przespali pierwsze minuty meczu, a ścianą nie do przejścia w puławskiej bramce stał się doświadczony Maciej Stęczniewski. Goście prowadzili w Płocku 3:0 i 8:3, z tonu spuszczając dopiero po kwadransie gry.
- To spotkanie rozpoczęliśmy dużo słabiej, niż nasz przeciwnik, który prezentował się energiczniej, a my wręcz przeciwnie. Nie potrafiliśmy znaleźć swojego rytmu w obronie i nabrać pewności siebie - przyznaje trenera Cadenas.
Jego podopieczni do remisu doprowadzili w dwudziestej minucie meczu. Na przerwę Nafciarze schodzili z sześcioma trafieniami przewagi, by po toczonej w rytmie cios za cios drugiej części meczu zwyciężyć ostatecznie 36:31.
- Nasza defensywa wyglądała już dużo lepiej. Do tego doszła dobra postawa Marina Sego w bramce. Tak wypracowana przewaga pozwoliła nam kontrolować drugą połowę i spokojnie dowieźć to zwycięstwo do końca meczu - podsumowuje szkoleniowiec wicemistrzów Polski.