O tym, że pierwsze kolejki będą dla ekipy z Banacha niezwykle ciężkie, wiadomo było już przed rozpoczęciem sezonu. Losowanie terminarza dla stołecznej drużyny nie okazało się bowiem zbyt łaskawe. Akademicy z sześciu pierwszych meczów aż cztery grali na wyjeździe, u siebie mierząc się jedynie z faworytami ligi, Wybrzeżem Gdańsk oraz Nielbą Wągrowiec.
W ciągu półtorej miesiąca warszawiacy zgromadzili na swoim koncie skromne dwa oczka. Kolejną zdobycz podopieczni Sławomira Monikowskiego i Roberta Bliszczyka mieli dopisać na swoje konto w minioną sobotę, MKS Poznań był jednak lepszy.
- Przegraliśmy, bo byliśmy słabi o trzy bramki. Próbowaliśmy różnych taktycznych zagrań, ale wyraźnie zabrakło nam cwaniactwa i pewności na tle bardziej ułożonego i doświadczonego rywala. Po raz kolejny problemem była koncentracja, mieliśmy ponadto kłopoty z atakiem pozycyjnym, a i w obronie nie spisaliśmy się najlepiej. Na to, że nam nie wyszło, złożyło się wiele czynników - podsumowuje Bliszczyk w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Jego zdaniem plusów w przegranym meczu szukać nie ma sensu. - Dobrze, że chłopcy walczyli, ale do zwycięstwa to nie wystarczyło. Musimy wyciągnąć z tych meczów wnioski. Teraz przed nami czas, w którym spróbujemy się odbudować, aby kolejne mecze były wygrane - kończy.