Kwidzynianie kompletnie zaskoczyli większość sympatyków śledzących zmagania PGNiG Superligi, przez większość spotkania będą stroną przeważającą w rywalizacji z aktualnymi mistrzami kraju. Do przerwy zespół Krzysztofa Kotwickiego prowadził 19:16, kilkanaście minut przed końcową syreną wygrywał 32:28, a chwilę później 34:31. Kielczanie odrobili jednak straty przed upływem regulaminowego czasu, szalę zwycięstwa przechylając na swą korzyść w dogrywce.
- To był bardzo zacięty meczy, w którym padło dużo bramek. Przez 60 minut walczyliśmy z tak klasowym zespołem jak równy z równym. Niestety w dogrywce zabrakło nam wyrachowania, popełniliśmy głupie błędy, które wynikały też z braku naszego doświadczenia, ponieważ jesteśmy młodym zespołem - podsumowywał rozgrywający kwidzynian, Antoni Łangowski.
24-letni szczypiornista był bardzo zadowolony z gry swojej drużyny, mimo że MMTS ostatecznie zszedł z parkietu pokonany. - Doprowadzenie do dogrywki z zespołem Vive ujmy nie przynosi. Nie mieliśmy nic do stracenia w tym meczu. W Kielcach przegraliśmy dwudziestoma dwoma bramkami, a w rewanżu chcieliśmy się pokazać z dobrej strony przed naszymi kibicami i chyba nam to wyszło mimo przegranej - dodał.
Po porażce z Vive Targami kwidzynian czeka rywalizacja o 5. miejsce. Kolejnym rywalem podopiecznych trenera Kotwickiego będzie przegrany z pary Gaz-System Pogoń Szczecin - KS Azoty Puławy.