- Uwielbiam grać w piłkę ręczną i każdy mecz traktuję poważnie. Tak samo podchodzę do meczu w Kielcach. Na pewno jesteśmy trochę zmęczeni, ale chcemy pokazać się z dobrej strony. Jedziemy tam, żeby powalczyć - zapowiada Bartłomiej Tomczak, skrzydłowy zabrzańskiej drużyny.
Zawodnik Górnika docenia klasę rywala, ale nie przekreśla szans swojego zespołu. - Wiadomo, że Vive Kielce mają bardzo silny zespół, ale to też są tylko ludzie. My ostatnio w lidze kroczymy od zwycięstwa do zwycięstwa i nie mamy się czego bać. Jeśli dobrze zagramy zespołowo, to na pewno stać nas na korzystny rezultat - ocenia "Kopara".
[ad=rectangle]
Nieco ponad rok temu lewoskrzydłowy Trójkolorowych żegnał się z Kielcami tuż przed startem nowego sezonu PGNiG Superligi Mężczyzn. - Wydaje mi się, że dla obu stron była to dobra decyzja i ja tak na to patrzę. Cieszę się, że z silnego zespołu w Kielcach trafiłem do silnej paki w Zabrzu. Też mamy w Górniku dobry skład, co udokumentowaliśmy zdobyciem brązowego medalu. Z każdym miesiącem idziemy do przodu i będziemy jeszcze silniejsi - przekonuje Tomczak.
[i]
- Podejmując swoją decyzję o odejściu z Kielc kierowałem się miłością do handballa. Chciałem grać jak najwięcej i dawać swojej drużynie z siebie wszystko co najlepsze. W Vive nie miałem pewnego miejsca w składzie, w Górniku szybko się zaaklimatyzowałem i z każdym kolejnym dniem chcę być coraz lepszym zawodnikiem. Są w mojej grze jeszcze pewne mankamenty, których muszę się wyzbyć[/i] - zauważa skrzydłowy śląskiej drużyny.
Ekipa mistrza Polski w dalszym ciągu ma w sercu gracza zabrzan szczególne miejsce. - W Kielcach spędziłem bardzo fajny okres i cieszę się, że mogłem być częścią tego klubu. Teraz liczy się dla mnie tylko Górnik i nie inaczej będzie we wtorek, ale trzymam za chłopaków z Vive kciuki w Lidze Mistrzów. Liczę, że zajdą w tym sezonie równie daleko co przed rokiem - przyznaje były reprezentant Polski.
Mecz na szczycie PGNiG Superligi przypadł zaledwie kilkadziesiąt godzin po pucharowych bojach obu ekip. Co gorsza, zabrzanie swój mecz przegrali, rozgrywając najsłabsze zawody w tym sezonie. - Z tego co się uczyłem na studiach, to najgorzej człowiek czuje się 48 godzin po meczu, a Vive Kielce grały w niedzielę. My z kolei mamy za sobą 15 godzin w podróży, więc zmęczenie będzie podobne - analizuje 29-latek.
Szczypiorniści z Zabrza nie zamierzają jednak kręcić nosem. - My terminarza nie ustalamy, więc musimy się pogodzić z tym co jest. Jesteśmy przede wszystkim profesjonalistami, na pewno koncentracji na ten mecz nam nie zabraknie. Chcemy wszystkim pokazać, że potrafimy grać w piłkę ręczną i nasza porażka w Mińsku to był zwykły wypadek przy pracy - zapowiada gracz drużyny z Wolności.