Po trzech kolejkach PGNiG Superligi, opolski beniaminek ma na swoim koncie jeden punkt, wywalczony w spotkaniu z Chrobrym Głogów, i zajmuje 9. miejsce w tabeli. Jednakże zarówno w starciu z Pogonią Szczecin, jak i w sobotnim pojedynku przeciwko Vive Tauronowi Kielce, gwardziści nie byli faworytem i każde wywalczone przez nich "oczko" byłoby niespodzianką. Po meczu z mistrzami Polski, przegranym 26:38, nie można było jednak Gwardii zarzucić braku ambicji.
- Przyjechał do nas mistrz Polski oraz wielokrotny uczestnik Ligi Mistrzów, więc przede wszystkim musieliśmy skupić się na tym, by zagrać dobre zawody. Wydaje mi się, że takie były, aczkolwiek wraz z upływem czasu popełniliśmy kilka błędów, które taki zespół jak Vive Tauron bezlistośnie wykorzystał. Zabrakło także po naszej stronie wykorzystania kilku elementów, które ćwiczymy. Staraliśmy się jak mogliśmy, lecz jesteśmy beniaminkiem i nasze ewentualne zwycięstwo byłoby wielką sensacją. Na chwilę obecną jesteśmy gorsi od kielczan o 12 bramek, może z biegiem czasu ta różnica będzie mniejsza - wytłumaczył Antoni Łangowski.
W następnej, 4. kolejce zespół z Opola podejmie na wyjeździe MMTS Kwidzyn. Ekipa z województwa pomorskiego rozpoczęła obecny sezon od dwóch porażek, jednak w ostatniej serii spotkań pokonała w Lubinie Zagłębie 25:22, dzięki czemu plasuje się obecnie jedną lokatę wyżej niż opolanie. Dla Łangowskiego mecz w Kwidzynie będzie szczególnym, ponieważ to właśnie bezpośrednio stamtąd przeniósł się do Gwardii.
- Trochę o MMTS-ie wiem, ale z drugiej strony ludzie z Kwidzyna również doskonale mnie znają. Jeżeli wejdę na parkiet, będę miał więc utrudnione zadanie. W PGNiG Superlidze znamy się prawie wszyscy. Spodziewamy się mniej więcej, co dany zawodnik może pokazać, ponieważ dostępne są materiały wideo. Wszystko zależy zatem od tego, jak wykonamy założenia taktyczne, które nakreślimy sobie przed meczem - spuentował 25-letni rozgrywający.