- Szczerze mówiąc spodziewałem się bardziej wymagającego spotkania. Oglądaliśmy ich na odprawie i byłem pod wielkim wrażeniem gry tej drużyny. Po tym, co pokazali w Barcelonie i w meczu z Vardarem, byłem pełen podziwu dla ich szybkości. Grali po prostu rewelacyjnie. Wybiliśmy im wszystkie argumenty z gry i na ich nieszczęście to dowodzi, że na dzisiaj jesteśmy zespołem troszeczkę od nich lepszym - powiedział rozgrywający po zwycięstwie nad mistrzem Szwecji.
Kielczanie pokonali rywali ich bronią - od pierwszych minut grali twardo w obronie i wyprowadzali błyskawiczne kontrataki. Szybko wyszli na kilkubramkowe prowadzenie i powiększali je z minuty na minutę.
- Mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że zagraliśmy bardzo dobre zawody i wykonaliśmy kawał dobrej roboty, przede wszystkim w obronie. Od samego początku byliśmy bardzo skoncentrowani, nie zlekceważyliśmy przeciwnika i dlatego tak dobrze zagraliśmy. Unikaliśmy prostych błędów, a nawet jeśli one się zdarzały, to udawało nam się je kontrolować. Każdy wzajemnie się wspierał i nasza gra sama się układała - skomentował rozgrywający.
Goście już po kilku minutach meczu wyglądali na zrezygnowanych i niepewnych. Ducha walki próbował utrzymał ich szkoleniowiec Ola Lindgren, ale jego uwagi na czasach na niewiele się zdały. - Wybiliśmy im handball z głowy, bo zarówno w obronie, jak i w ataku graliśmy dobrze, a nawet gdy dopuszczaliśmy ich do sytuacji rzutowych, to Marin skutecznie ich blokował, więc naprawdę można powiedzieć, że byliśmy lepsi w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła - stwierdził Lijewski.
Pierwszą część meczu kielczanie zagrali wręcz koncertowo i to ona miała największy wpływ na wynik spotkania, bo drugie trzydzieści minut pojedynku zakończyło się remisem.
- Dużo zdrowia zostawiliśmy, dlatego udało nam się uciec na kilka bramek, ale one same z siebie się nie wzięły. Musieliśmy trochę pobiegać, bo nie ma meczów, które się wygrywa szybko, łatwo i przyjemnie. Druga połowa również była w naszym wykonaniu bardzo dobra, może nie zaczęliśmy jej tak mocno, jak pierwszej, ale też kontrolowaliśmy jej przebieg. Dopiero w ostatnich dziesięciu minutach wkradły się błędy, których wcześniej staraliśmy się uniknąć. Goście wykorzystywali nasze pomyłki i zamieniali je na szybkie bramki dlatego też pojawiły się lekkie gwizdy i niezadowolenie na trybunach, ale nasz trener szybko zareagował, wziął czas, ustalił kilka zagrywek i chłopaki wrócili na właściwe tor - powiedział Lijewski.
Po czterech meczach żółto-biało-niebiescy mają na swoim koncie pięć punktów i zajmują trzecie miejsce w grupie B. Za tydzień czeka ich arcytrudne starcie z triumfatorem poprzedniej edycji Ligi Mistrzów. W Hali Legionów wystąpi FC Barcelona Lassa, co będzie doskonałą okazją dla kielczan by zrewanżować się za półfinał Final Four w Kolonii.
- Ja bym tego nie nazywał rewanżem. Final Four sprzed roku, czy sprzed trzech lat, jest już historią. Może to boli, jeśli sięgamy do tego pamięcią, ale nie możemy się wciąż tym biczować. Jest nowy sezon, w którym piszemy nową kartę. Mamy przyjemność gościć w naszej hali tak klasowych rywali i jestem przekonany, że jeżeli znajdziemy się w dobrej dyspozycji, a kibicie będą naszym ósmym zawodnikiem, to możemy ich pokonać - skwitował rozgrywający.
#dziejesiewsporcie: sędzia obraził rugbystę. Nazwał go piłkarzem