Górnik Zabrze uciekł spod topora z Legionowa! "Józek" dał zwycięstwo... po czasie!

Gracze KPR RC Legionowo postawili arcytrudne warunki Górnikowi Zabrze. Śląska drużyna - grając we własnej hali - długo przegrywała, zaś o zwycięstwie gospodarzy przesądził rzut wolny wykonywany już po... końcowej syrenie.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Po porażce w Lubinie szczypiorniści Górnika Zabrze przed własną publicznością podejmowali beniaminka z Legionowa. Nikt w śląskim zespole nie wyobrażał sobie, że goście mogą wywieźć jakąkolwiek zdobycz punktową. Spodziewano się raczej łatwego zwycięstwa, odniesionego jak najmniejszym nakładem sił.

Gospodarze mecz rozpoczęli składem mocno rezerwowym. Na placu gry od początku zameldowali się gracze, którzy wcześniej nie grali zbyt wiele m.in. Remigiusz Lasoń, Maciej Ścigaj, Andrzej Kryński czy Tymoteusz Piątek. Dublerzy nie spisali się jednak najlepiej, bo choć pierwsze fragmenty były wyrównane, to w 9. minucie - po trzech rzuconych bramkach z rzędu - legionowianie prowadzili dość niespodziewanie 9:6.

Zabrzanie za sprawą wejścia na boisko Pawła Niewrzawy i Mariusza Jurasika poukładali grę i szybko straty odrobili (9:9), ale niezwykle trudno było im przejąć wyraźną inicjatywę i wypracować przekonującą przewagę. Wręcz przeciwnie. To ekipa z Legionowa wyglądała lepiej - zwłaszcza w ofensywie - i w 22. minucie gry prowadziła 13:11. Dobrze w drużynie gości prezentowali się Michał Prątnicki oraz Witalij Titow, którzy rzucili po cztery bramki.

W końcowych minutach gry przed przerwą trenerzy Górnika oddelegowali na boisko Jurija Gromyko, a skutecznie akcje wykańczał Bartłomiej Tomczak, ale to KPR RC był drużyną lepszą i na przerwę schodził z dwoma bramkami zaliczki (19:17).

Od początku drugiej połowy gospodarze próbowali odrabiać straty, ale w pierwszych minutach gry po przerwie nie szło im to szczególnie efektywnie. Nie najlepiej wyglądała wciąż gra obronna Górnika, a w bramce legionowskiej drużyny dobrze spisywał się Tomislav Stojković. Zabrzanie sposób na bramkarza rywala znajdowali jedynie po rzutach karnych, wciąż utrzymując kontakt z przeciwnikiem.

Ostatni kwadrans spotkania zwiastował niezwykle zaciętą końcówkę. Udanie dla miejscowych rozpoczął go Jurasik, który skutecznym rzutem dał zabrzanom upragnione prowadzenie (26:25; po raz pierwszy od stanu 6:5). Trójkolorowi nie cieszyli się jednak z przewagi zbyt długo, bo dwie kolejne bramki padły łupem legionowian i górniczy zespół znów musiał gonić wynik.

Na dziesięć minut przed końcem meczu to jednak Górnik prowadził dwoma bramkami (29:27). Cztery minuty później było to jedynie wspomnieniem, bo goście doprowadzili do wyrównania za sprawą szybkich kontr po dwóch nonszalanckich zagraniach "Józka" w ataku pozycyjnym. Zabrzanom nie pomógł też Aleksandr Buszkow, którego próbę i dobitkę z rzutu karnego zatrzymał Stojković.

Wojnę nerwów w końcówce lepiej znosili szczypiorniści z Zabrza, którzy prowadzili dwoma bramkami. W krótkim odstępie czasu kary dwóch minut otrzymali bowiem Adam Twardo i Tomasz Kasprzak, co znacznie utrudniło legionowianom zadanie. Nie podłamało to jednak graczy beniaminka, którzy na 9 sekund doprowadzili do wyrównania (34:34).

O czas na ostatnie sekundy poprosili obaj trenerzy. Kiedy wydawało się, że frontalny atak gospodarzy spełzł na niczym i rozbrzmiała końcowa syrena... sędziowie podyktowali rzut wolny dla Górnika. Przed murem graczy z Legionowa stanął "Józek", który tylko w sobie wiadomy sposób zmieścił piłkę w bramce, dając swojej drużynie zwycięstwo.

Górnik Zabrze - KPR RC Legionowo 35:34 (17:19)

Górnik: Kornecki, Kicki, Witkowski - Daćko 2, Lasoń, Tomczak 7, Kryński 2, Gromyko 5, Buszkow 1, Tatarincew 1, Gliński 3, Niewrzawa 4, Ścigaj 3.
Kary: 6 min.
Karne: 5/3.

KPR RC: Stojković, Krekora - Bożek, Prątnicki 8, Mochocki 2, Sulkiński, Kasprzak 2, Kowalik 2, Titow 10, Brinoveć 1, Gawęcki 6, Twardo 1, Ciok 2.
Kary: 12 min.
Karne: 5/4.

Kary: Górnik - 6 min. (Gromyko, Buszkow, Ścigaj - po 2 min), KPR RC - 12 min. (Mochocki, Brinoveć, Gawęcki, Twardo - po 2 min, Kasprzak - 4 min).

Sędziowie: Andrzej Kierczak (Pielgrzymowice), Tomasz Wrona (Kraków).

Widzów: 500.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×