WP SportoweFakty: Z Serbami wygraliście pewnie i wysoko (36:26). Spodziewaliście się tak łatwego zwycięstwa?
Vincent Gerard: Wydawało mi się, że Serbowie byli zmęczeni po meczu z Polakami, waszym zawodnikom należą się więc podziękowania. W pierwszej połowie rywale dobrze grali w ataku. Po przerwie to jednak my złapaliśmy odpowiedni rytm, choć do końca nie było łatwo. Przecież to mistrzostwa Europy.
Dzięki wysokiemu prowadzeniu trener Claude Onesta mógł dać szansę kilku młodym zawodnikom.
- Oczywiście. Takie mecze to zawsze okazja do odpoczynku dla tych najważniejszych graczy i szansa na zbieranie doświadczenia przez tych młodszych. Dobrze, kiedy wszyscy członkowie zespołu mogą grać.
Od lat na kolejnych wielkich turniejach w waszym składzie pojawiają się nowi gracze, którzy z miejsca stają się gwiazdami. Teraz podobnie może być z Olivierem Nyokasem?
- Mam taką nadzieję! Trudno jednak w tym momencie to przewidywać. Mamy wielu dobrych zawodników, ale nasz zespół jest tak mocny, że często ci utalentowani nie mieszczą się w wyjściowym składzie.
Brak sześciu kontuzjowanych zawodników to dla was duży problem? Wydaje się, że Francja to jedyny zespół na świecie, który jest w stanie takie gwiazdy zastąpić.
- Strata wszystkich lewych rozgrywających to duży problem. Musimy sobie jednak z tym radzić. Nie jesteśmy na tym turnieju jedynym zespołem, który zmaga się z kontuzjami. Tak wygląda sport. Polacy na przykład nie mają Grzegorza Tkaczyka i Mariusza Jurkiewicza.
Trudno jest grać w jednym zespole z Thierry Omeyerem? To oznacza całe mecze na ławce rezerwowych.
- To interesujące, bo choć gram mało, to mogę obserwować, uczyć się, trenować z Thierrym. Nie jechałem na ten turniej, aby podczas każdego meczu stać w bramce przez godzinę. Może będę w stanie pomóc na parkiecie albo poza nim. Ja przecież też oglądam wideo, analizuję, obserwuję. W tej roli także mogę zrobić dużo dobrego.
Polacy w dwóch pierwszych meczach turnieju nie zrobili wiele, aby was przestraszyć.
- To były trudne mecze ze względu na presję kibiców. Na pewno Polacy nie zagrali najlepiej, ale zwyciężyli. Tylko to liczy się w piłce ręcznej. Jestem przekonany, że oni także będą grać tylko lepiej. Czeka nas trudny mecz.
Luka Karabatić zaskoczył mnie deklarując, że to Polacy są faworytem wtorkowego spotkania. Naprawdę tak uważacie?
- Oczywiście, tak. U nas jest sporo kontuzji, a Polacy mają mocny zespół i grają przed własną publicznością. Nie jest łatwo walczyć z nimi w tak niesamowitej atmosferze, jaka panuje w Tauron Arenie. To wy jesteście faworytem.
Kluczem do sukcesu będzie zatrzymanie Michała Jureckiego?
- Tak, ale to bardzo trudne. Jurecki jest wielkim gościem, który podczas meczu wykonuje mnóstwo świetnej pracy.
Francja to drużyna turniejowa, która rozkręca się z meczu na mecz. Jeden z waszych dziennikarzy powiedział, że Polacy mogą teraz Francję pokonać. Gdybyśmy jednak spotkali się już w finale, nie będą mieli szans.
- W sporcie nie da się przewidywać przyszłości. Mam nadzieję, że nasza forma będzie cały czas rosła. Niezmiennie pracujemy nad tym, żeby jutro grać lepiej niż dziś. Liczę, że pokonamy Polskę zarówno we wtorek, jak i później, podczas ewentualnego finału.
Trudno jest się w pełni skoncentrować na mistrzostwach Europy, mając w głowie perspektywę zbliżającego się turnieju olimpijskiego?
- Dzięki temu, że mamy już pewny wyjazd do Rio, nie ciąży na nas dodatkowa presja. Każdy tytuł jest jednak bardzo ważny. Nie myślimy jeszcze o igrzyskach olimpijskich. Do tego turnieju pozostało bardzo dużo czasu. Chcemy najpierw wygrać mistrzostwa Europy.
Rozmawiał w Krakowie Kamil Kołsut
Polacy mają szansę na medal? "Na tym poziomie szczegóły robią różnicę"