Gdy przed turniejem ze składu wypadli Uwe Gensheimer, Patrick Groetzki oraz Paul Drux wydawało się, że Niemcy mogą zakończyć mistrzostwa nawet na pierwszej fazie. Trener Dagur Sigurdsson pokazuje jednak, że doskonale wie, co robi. Zabrał do Polski wielu niedoświadczonych graczy, którzy pod wodzą islandzkiego szkoleniowca wskoczyli na wyższy poziom. Jeszcze niedawno Christiana Dissingera czy Rune Dahmkego kojarzyli głównie niemieccy kibice.
Tymczasem nasi zachodni sąsiedzi zaskakują. Na starcie drugiej rundy zrobili z rywali "gulasz węgierski", wygrywając 29:19. Zabłysnął 21-latek Fabian Wiede, a kolejny świetny występ zaliczył Steffen Fath, rozkręcający się z meczu na mecz. - Zyskaliśmy pewność siebie i nasi młodzi gracze są gotowi do walki na tym poziomie. Oczywiście wygrana w takich rozmiarach to pewnego rodzaju niespodzianka. Zasłużyliśmy w pełni na to zwycięstwo. Teraz koncentracja tylko na Rosjanach - powiedział trener Sigurdsson.
19 straconych bramek na tym poziomie rywalizacji to doskonały wynik. Niemieccy defensorzy, na czele z Finnem Lemke i Hendrikem Pekelerem, zamurowali drogę przez środek obrony. Druga sprawa, że w razie czego na posterunku czekał niezawodny Andreas Wolff, jeden z najlepszych bramkarzy turnieju. - Nasza defensywa spisała się świetnie. Do tego bardzo długo i cierpliwe rozgrywaliśmy akcje. Węgrzy nie mogli sobie z tym poradzić - ocenił Rune Dahmke, skrzydłowy Niemców.
Zawodnicy Sigurdssona mają na koncie cztery punkty i wciąż liczą się w walce o półfinał. Przed nimi chyba najtrudniejsze spotkania imprezy. Najpierw stoczą bój z nieobliczalnymi Rosjanami, by na koniec zmierzyć się z Duńczykami, faworytami do medalu. O awans do czwórki nie będzie łatwo, ale przy odrobinie rozpędzona niemiecka lokomotywa może wjechać nawet do półfinału.
Polska - Norwegia. Erlend Mamelund: Mam nadzieję, że historia się nie powtórzy
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.
A może powtórka z 2007 z zamianą miejsc w finale.