Niemcy - Węgry. Rośnie czarny koń turnieju? Nasi zachodni sąsiedzi z kolejnym triumfem
Trzecie zwycięstwo z rzędu podczas EHF Euro 2016 odnieśli Niemcy. Zawodnicy zza naszej zachodniej granicy rozbili Węgrów i niewykluczone, że powalczą jeszcze o półfinał.
Gdy przed turniejem ze składu wypadli Uwe Gensheimer, Patrick Groetzki oraz Paul Drux wydawało się, że Niemcy mogą zakończyć mistrzostwa nawet na pierwszej fazie. Trener Dagur Sigurdsson pokazuje jednak, że doskonale wie, co robi. Zabrał do Polski wielu niedoświadczonych graczy, którzy pod wodzą islandzkiego szkoleniowca wskoczyli na wyższy poziom. Jeszcze niedawno Christiana Dissingera czy Rune Dahmkego kojarzyli głównie niemieccy kibice.
Tymczasem nasi zachodni sąsiedzi zaskakują. Na starcie drugiej rundy zrobili z rywali "gulasz węgierski", wygrywając 29:19. Zabłysnął 21-latek Fabian Wiede, a kolejny świetny występ zaliczył Steffen Fath, rozkręcający się z meczu na mecz. - Zyskaliśmy pewność siebie i nasi młodzi gracze są gotowi do walki na tym poziomie. Oczywiście wygrana w takich rozmiarach to pewnego rodzaju niespodzianka. Zasłużyliśmy w pełni na to zwycięstwo. Teraz koncentracja tylko na Rosjanach - powiedział trener Sigurdsson.
Zawodnicy Sigurdssona mają na koncie cztery punkty i wciąż liczą się w walce o półfinał. Przed nimi chyba najtrudniejsze spotkania imprezy. Najpierw stoczą bój z nieobliczalnymi Rosjanami, by na koniec zmierzyć się z Duńczykami, faworytami do medalu. O awans do czwórki nie będzie łatwo, ale przy odrobinie rozpędzona niemiecka lokomotywa może wjechać nawet do półfinału.
Polska - Norwegia. Erlend Mamelund: Mam nadzieję, że historia się nie powtórzy