Bartłomiej Tomczak: Mogliśmy prowadzić nawet dziesięcioma i byłoby po zawodach

Materiały prasowe / GÓRNIK ZABRZE / PGNiG SUPERLIGA
Materiały prasowe / GÓRNIK ZABRZE / PGNiG SUPERLIGA

Górnik Zabrze wygrał w ramach 9. kolejki PGNiG Superligi w Legionowie z miejscowym KPR-em 28:27. Zabrzanie stracie mogli rozstrzygnąć jeszcze w pierwszej połowie, kiedy łatwo roztrwonili wysoką przewagę.

NMC Górnik Zabrze do starcia w Legionowie przystąpił ze sporym respektem do rywala. - Na pewno graliśmy na bardzo trudnym terenie. W zeszłym roku w lidze zanotowaliśmy tutaj tak naprawdę przegrany remis, bo nie dał nam on wtedy piątego miejsca w lidze. Wygraliśmy tutaj dopiero w kolejnej fazie - tłumaczy skrzydłowy zespołu Ryszarda Skutnika, Bartłomiej Tomczak.

Rezultat starcia rozstrzygnął się dopiero w ostatnich minutach. - Teraz zwyciężamy po raz kolejny po horrorze. Cieszymy się z tego bardzo, a przede wszystkim to dziękujemy Michałowi Adamuszkowi za dwie ostatnie akcje, bo on to praktycznie sam pociągnął - wyjaśnia skrzydłowy.

Zabrzanie idealnie rozpoczęli pojedynek i w pewnym momencie prowadzili już 6:1. - Powinniśmy rozstrzygnąć ten mecz w pierwszej połowie. Mieliśmy chyba pięć sytuacji sam na sam, więc spokojnie mogliśmy prowadzić dziewięcioma czy dziesięcioma bramkami i byłoby po zawodach - mówi były gracz Vive Tauronu Kielce i kończy: - Daliśmy im dojść na remis i później były nerwy, ale na szczęście skończyło się to naszą wygraną.

ZOBACZ WIDEO: Tego rekordu Polski nie pobito już od 36 lat. "Strasznie mnie to kręci"

Komentarze (0)