23-latek na co dzień jest zawodnikiem Orlen Wisły Płock, więc nowe nazwiska w zespole Biało-Czerwonych nie były dla niego zaskoczeniem. Pomagał nawet sztabowi szkoleniowemu w rozpracowaniu naszej drużyny.
- Ja przed meczem znałem wszystkich Polaków, bo z nimi gram. A oni nie znali moich kolegów. To pewnie też zrobiło na parkiecie różnicę - przyznaje Brazylijczyk w rozmowie z WP SportoweFakty.
Sobotni mecz miał dziwne otwarcie. Podopieczni Washingtona Nunesa już po kilku minutach prowadzili 5:0. Brazylijczycy poradzili sobie z grającymi w przewadze siedmiu na sześciu Polakami. - Podjęliśmy ryzyko w obronie, zagraliśmy pięć na jednego, wywarliśmy presję i to było kluczem do sukcesu - wyjaśnia De Toledo.
Początek spotkania ustawił jego przebieg. - Później mogliśmy nadawać grze rytm - nie kryje nasz rozmówca. - Kiedy chcieliśmy przyspieszyć, przyspieszaliśmy. Jeżeli nie, to nie. Mówiliśmy sobie: "wyluzujmy, przecież prowadzimy". To było ważne.
ZOBACZ WIDEO Tałant Dujszebajew: Jaka walka? Nie było żadnej walki (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
Brazylijczycy dzięki wygranej zrobili duży krok w kierunku 1/8 finału. Jeśli w niedzielę pokonają Japończyków, awans będą mieli właściwie pewny. De Toledo przekonuje, że z grupy wciąż wyjść mogą także Biało-Czerwoni.
- Polska to dziś inny zespół niż na igrzyskach olimpijskich. Nie mają już dziś w składzie Sławomira Szmala, Karola Bieleckiego czy braci Jureckich. Wciąż jest to jednak dobra ekipa - mówi. - Może nie, jeżeli chodzi o indywidualności, ale na pewno jako kolektyw. Moim zdaniem to zespół, który stać na awans do kolejnej rundy.
Kamil Kołsut z Nantes