8 marca w Piotrkowie nie tylko panie miały swoje święto. Beniaminek PGNiG Superligi zagrał mecz, o którym będzie się jeszcze mówiło przez wiele miesięcy. Piotrkowianin sensacyjnie pokonał wicemistrzów Polski z Płocka 26:25. - Nie powiem, że nic się nie stało, ale też nie możemy demonizować tej przegranej - mówi trener Orlen Wisły, Piotr Przybecki.
Nafciarze pojechali do Piotrkowa Trybunalskiego trzy dni po meczu Ligi Mistrzów z Paris Saint-Germain HB. Porażka z francuskim zespołem (25:29) utrudniła sytuację płocczan w kontekście awansu do grona 16 najlepszych zespołów Europy.
- Faktem jest, że zagraliśmy na takim poziomie, który nigdy nie powinien nam się przytrafić. Myślę, że w dużej części jest to pokłosie wydarzeń z meczu Ligi Mistrzów. Widziałem na treningach, że przegrana z PSG mocno odbiła się na zawodnikach, zarówno na ich stronie fizycznej, jak i psychicznej. Dali z siebie wszystko, bardzo mocno walczyli, a nie udało się zdobyć punktów. Na boisku w Piotrkowie było to wyraźnie widać - tłumaczy opiekun wicemistrzów Polski.
Przed drużyną z Mazowsza spotkanie sezonu, przynajmniej do tej pory. Jeśli w ostatniej kolejce Ligi Mistrzów Orlen Wisła urwie punkt wielkiej Barcelonie, to zapewni sobie awans do TOP 16 rozgrywek. W przypadku porażki, musi liczyć na słabszy dzień Bjerringbro-Silkeborg. Bezpośredni rywal wicemistrzów Polski zmierzy się z outsiderem grupy B, Kadetten Schaffhausen.
- Podeszliśmy do tego spotkania, mając w głowie Barcelonę. Obecnie jest to dla nas najważniejszy mecz. Przydarzył się nam bardzo słaby dzień i w szatni musimy się z tym zmierzyć. Czasu jest bardzo mało - podkreśla szkoleniowiec.
Potyczka w stolicy Katalonii rozpocznie się w sobotę, 11 marca o godzinie 20:00.
ZOBACZ WIDEO: Oktawia Nowacka: kibice Legii bardzo mnie zaskoczyli. Byłam w szoku
Bedzie
Jest
Piotrkowski MKS !!! Czytaj całość