Jako pierwszy po spotkaniu głos zabrał świeżo upieczony szkoleniowiec reprezentacji Polski, Piotr Przybecki.
- Wszystkiego na boisku było dużo. Nie brakowało spornych sytuacji i kar w obie strony. Mieliśmy szansę pod koniec meczu i żałuję, że nie udało nam się tego wykorzystać. Zasłużyliśmy na zwycięstwo, wystarczyło kilka prostych sytuacji.
Przypomnijmy, że to dopiero pierwsza część wielkiego finału. Druga, ostateczna, w sobotę o 14:00 w kieleckiej Hali Legionów.
- To jest pierwsza połowa, druga przed nami, będziemy się na pewno starali nawet lepiej zagrać w Kielcach. To nie jest niemożliwe, zawodnicy o tym wiedzą i będziemy walczyć do końca.
ZOBACZ WIDEO Horror w Płocku. Kulisy finału PGNiG Superligi
Wraz z Przybeckim wypowiedział się skrzydłowy Michał Daszek.
- Kielczanie wytrzymali tę nerwową końcówkę. Nas trochę poniosły emocje. Graliśmy u siebie, walczyliśmy, ale po tym meczu widać, że czeka nas jeszcze bardzo dużo pracy. Takie spotkania motywują nas mocno, bo widać było, że zabrakło nam konsekwencji. Teraz musimy to wyrzucić z głowy, jest jeszcze jeden mecz finałowy i tam musimy zagrać o wiele lepiej. Sprawa jest otwarta, jedziemy do Kielc by pokazać się z jak najlepszej strony.
Na konferencji po meczu zabrakło trenera Tałanta Dujszebajewa. Jak poinformował zastępujący go asystent, Tomasz Strząbała, szkoleniowca zabrakło ze względu na... emocje. Jego gardło po raz kolejny odmówiło posłuszeństwa.
- To dopiero pierwsza połowa finału. Cieszymy się, że wywieźliśmy stąd jedną bramkę, bo było bardzo trudno. Wisła zagrała aktywnie i agresywnie w obronie. Nawet prowadzenie czterema bramkami nie dało nam gwarancji spokojnej wygranej. Jesteśmy zadowoleni, ale styl gry płocczan zmotywuje nas do tego, by w sobotę zagrać jeszcze lepiej.
Swoje trzy grosze dorzucił również obrotowy kieleckiej siódemki, Patryk Walczak. - Nie było łatwo, spotkanie było bardzo wyrównane do końca. Było sporo walki i na pewno będziemy chcieli u siebie zagrać jeszcze lepsze spotkanie i również zagrać mocno w obronie.