W samo południe. Absurdu w Pucharze EHF ciąg dalszy

Nic nie dało odwołanie, o awansie do kolejnej rundy Pucharu EHF zadecyduje specjalnie zorganizowana sesja rzutów karnych. To pokłosie błędu delegata spotkania Hafnarfjordur - St. Petersburg HC.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
Piłka do gry w szczypiorniaka WP SportoweFakty / MICHAŁ DOMNIK / Piłka do gry w szczypiorniaka

Przypomnijmy całą sytuację: w II rundzie kwalifikacji Pucharu EHF islandzki Hafnarfjordur mierzył się z Newą Sankt Petersburg. W pierwszym meczu wygrała drużyna z wyspy gejzerów (32:27). Rewanż zakończył się identycznym wynikiem, z tym, że dla Rosjan. Regulamin EHF w takim wypadku jasno wskazuje, że o awansie miała rozstrzygnąć seria rzutów karnych.

Dla wszystkich było to oczywiste, oprócz delegata z Finlandii Kurta Rogera Sjolunda. Zdecydował on, że drużyny muszą stanąć do dogrywki. Po dodatkowym czasie awans wywalczyli Islandczycy. St. Petersburg HC nie dał jednak za wygraną i złożył protest, który po kilku dniach rozpatrzono pozytywnie.

Graczy Hafnarfjordur czeka zatem 5500 km w podróży, by wyjść na parkiet i rozegrać serię karnych. Decydującą rozgrywkę zaplanowano 12 listopada, w samo południe w St. Petersburgu. Cały koszt pokryje EHF. W protokole mogą znaleźć się wyłącznie ci zawodnicy, którzy wystąpili w rewanżowym spotkaniu.

Na zwycięzcę serii karnych w III rundzie kwalifikacji Pucharu EHF czeka słowacki Tatran Preszów.

ZOBACZ WIDEO: Maciej Rybus: Wszyscy mi gratulują, jaki mamy zespół
Czy delegat z Finlandii powinien zostać zawieszony?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×