Orlen Wisła Płock szkoli następców. Krzysztof Kisiel z nową rolą

Doświadczony szkoleniowiec jest od tego sezonu opiekunem rezerw Orlenu Wisły, które występują w I lidze. Jego wiedza ma pomóc najmłodszym wychowankom płockiego klubu, by w większej liczbie trafiali do pierwszego zespołu.

Michał Michalak
Michał Michalak
Krzysztof Kisiel WP SportoweFakty / Michał Domnik / Na zdjęciu: Krzysztof Kisiel
Kisiel jako posiadacz tytułu Master Coach EHF, może prowadzić drużyny we wszystkich europejskich rozgrywkach, w tym Lidze Mistrzów, ale mimo że wielu widziało w nim następcę Piotra Przybeckiego, decyzja władz klubu była inna.

- Nie zastanawiałem się nad ofertami spoza Płocka, bo okres transferowy dobiegał końca, więc prawie wszystkie drużyny w Polsce czy zagranicą zakontraktowały już trenerów - wyjaśnia zainteresowany.

- Nadal jestem jednak blisko I zespołu, bo ja i trener Sabate cały czas współpracujemy. Po pierwsze tacy zawodnicy, jak Dominik Ziółkowski, Dominik Mierzwicki, Maciej Fabianowicz, Tadeusz Janiszewski, Mikołaj Czapliński, Aleksander Olkowski, Damian Woźniak i Paweł Kowalski pomagają na co dzień w treningach swoim bardziej doświadczonym kolegom, a w przypadku kontuzji jednego z nich zastępują ich w kadrze meczowej i są brani pod uwagę przy ustalaniu składu. Po drugie Sabate przychodzi też na nasze zajęcia i uczy chłopaków podstaw preferowanego przez niego systemu gry w ataku i w obronie - wszystko po to, by ułatwić im wejście do I drużyny i by nie musieli za każdym razem przyswajać wszystkiego od nowa - dodaje.

Przez ostatnie lata Kisiel pełnił funkcję trenera lub asystenta w zespole seniorów, gdzie poprzeczka była zawieszona dużo wyżej. Pierwszoligową drużynę Orlenu Wisły, najmłodszą w całych rozgrywkach, tworzą głównie juniorzy, w tym tacy z rocznika 2000 i 2001. Czy trudno było się przestawić na współpracę z początkującymi zawodnikami?

- Na pewno wymaga to dużo więcej cierpliwości - kontynuuje Kisiel. - Wiele czynności powtarzamy z dużo większą częstotliwością, a do tego omawiam je bardziej szczegółowo, więc wszystko dzieje się po prostu wolniej. Na pewno nie ma czegoś takiego jak u starszych graczy, że rzucam jakieś hasło i wiadomo, o co chodzi. Tutaj to niemożliwe, bo moi podopieczni nadal mają jeszcze spore braki: rzutowe, techniczne, o taktycznych nie wspominając.

W najbliższą niedzielę (23.09) o godz. 14 młodzi Nafciarze podejmą KPR Legionowo w I kolejce grupy C.

- W naszej ekipie jest już grupka starszych graczy, którym nie można odmówić pewnych umiejętności, zaangażowania i takiej zawziętości, której będę teraz wymagał od debiutantów, zwłaszcza w obronie. Poza tym chciałbym, by moi zawodnicy myśleli na boisko i potrafili wybrać najlepszą opcję z tych, których uczymy się na treningu. Nieważne, że będą im się przytrafiać błędy, bo to jest normalne. Ważne, by słuchali tego, co się do nich mówi, i potrafili to wykorzystać w meczu, bo jeśli tak zrobią, to z czasem zaczną robić postępy, a tych błędów będzie coraz mniej. Młody zawodnik, który będzie się do tego stosował, na pewno dostanie swoją szansę na parkietach I ligi, a za chwilę dołączy do niego następny, i tak pojawia się zdrowa rywalizacja.

- Są jednak rzeczy, które każdy z nich musi zrobić sam. Z racji tego, że większość jeszcze się uczy we własnym zakresie, zgodnie z przygotowaną przez sztab rozpiską, powinni zadbać o siłownię, bo mam ich do dyspozycji dopiero w godzinach popołudniowych. Niezależnie od tego, czy zrobią to w szkole, czy w klubie, muszą do tego podchodzić sumiennie - podkreśla Kisiel.

Nadrzędnym celem II zespołu jest przygotowanie jak największej liczby zawodników do tego, by w bliższej i dalszej przyszłości mogli wzmocnić, a nie tylko uzupełnić kadrę wicemistrza Polski.

- Do tego potrzeba jeszcze bardzo dużo pracy, niemniej są w naszej grupie szczypiorniści, którym będzie to dane szybciej niż za 2-3 lata, co z kolei dotyczy pozostałych. Ja na pewno przed nikim nie zamykam drogi, bo pamiętam, jak ktoś powiedział kiedyś, że Kamil Syprzak nie nadaje się do piłki ręcznej, a wiemy, gdzie teraz jest. Naszą największą bolączką jest na pewno mała liczba graczy grożących rzutem z drugiej linii, bo na razie mamy tylko Kowalskiego, Krzyśka Młodziejewskiego czy Dawida Zadrożnego, którzy ciągle uczą się brania na siebie większej odpowiedzialności. Moim zadaniem jest to poprawić. Władzom klubu bardzo zależy na rozwoju tej dyscypliny także na niższych szczeblach, stąd moja tutaj obecność. Jestem pewien, że z biegiem czasu więcej płocczan zaistnieje w I zespole - kończy Kisiel.

ZOBACZ WIDEO: WP Express: Tenis dla najmłodszych


Czy w Wiśle gra za mało wychowanków?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×