Statystyki nie oddają jego udziału w grę Górników. Damian Pawelec stał się w Zabrzu człowiekiem od zadań w obronie, więc jego dorobek (pięć goli) zszedł na dalszy plan. 19-latek zagrał w 12 spotkaniach, spędzał mnóstwo minut w środku defensywy. Zbierał pochlebne opinie, na koniec 2018 roku dostał nawet nagrodę dla najlepszego gracza meczu z Arką Gdynia. Spośród trzech wzmocnień to właśnie on najwięcej wniósł do NMC Górnika.
Wychowanek Truso Elbląg trafił do Zabrza latem, razem z reprezentantami Polski Szymonem Sićką i Hubertem Korneckim. Jego bardziej znanych kolegów dopadł pech, Sićko złamał rękę i pauzował dwa miesiące, Kornecki w krótkim czasie dwa razy uszkodził kość śródstopia i nie zadebiutował jeszcze w Górniku. Pawelec uniknął poważnych problemów zdrowotnych, Rastislav Trtik zaufał mu po przedsezonowych przygotowaniach i od początku postawił na nowicjusza.
Obrotowy zadebiutował na inaugurację z Arką Gdynia, i to od razu w pierwszej siódemce. W roli środowego obrońcy zastępował Michała Adamuszka, dowódcę zabrzańskich zasieków. Doświadczony rozgrywający zajmował miejsce obok reprezentanta młodzieżówki, razem z Aleksandrem Tatarincewem stworzyli trudny do sforsowania mur. Pawelec ma 201 cm wzrostu, waży ponad 100 kg. Idealnie pasuje do tegorocznego wariantu obrony.
- Na pewno na początku pierwszego meczu czułem się stremowany, ale później już wszystko ze mnie zeszło. Miałem w głowie tylko jedną myśl - żeby jak najlepiej się zaprezentować. Z każdym meczem łapałem coraz większą pewność siebie. Byłem lekko zaskoczony, ponieważ nie każdy w moim wieku dostaje taką szansę. Robiłem wszystko, aby udowodnić, że nieprzypadkowo znalazłem się w składzie - mówi Pawelec.
Bodaj najlepiej spisał się w jednym z kluczowych spotkań rundy. Z Gwardią Opole nie dał się gubić, przytomnie reagował na wydarzenia, nie ponosiły go emocje, pilnował swoich założeń. Nawet gdy popełnił błąd, to po chwili go naprawiał. Po nastolatku zupełnie nie widać, że to jego pierwszy sezon na tak wysokim poziomie.
- Początki zawsze są ciężkie, zwłaszcza w tak silnym klubie. Otrzymałem bardzo dużą pomoc od zawodników z drużyny, największą od tych doświadczonych. Trener dał mi kredyt zaufania. Wierzył we mnie, pomimo że robiłem błędy - opowiada.
Pawelec, do niedawna uczeń gdańskiego SMS-u, szybko przystosował się do nowych wymagań. Za czasów liceum często występował w ataku, rzucił 104 bramki w pierwszej lidze, co jak na obrotowego jest świetnym wynikiem. W Górniku do przodu biegają głównie Marek Daćko i Jurij Gromyko.
- Każdy w zespole ma jakieś zadanie, ja akurat jestem od defensywy. Obrona 6:0 z SMS-u bardzo różni się od tej z Zabrza, wystarczyło tylko słuchać trenera i dostosować się do jego filozofii - wyjaśnia.
Prezesa Bogdana Kmiecika po raz kolejny nie zawiódł nos. Rok temu pozyskał Łukasza Gogolę z Olimpii Piekary Śląskie i po kilku miesiącach rozgrywający przebił się do siódemki. Taktyka trzech generacji w składzie przynosi efekt, Górnik po rundzie jesiennej jest wiceliderem tabeli, w sezonie 2018/19 przegrał tylko z PGE VIVE Kielce.
ZOBACZ WIDEO: Pół roku zmarnowane przez Jerzego Brzęczka. "Weryfikacja nastąpi szybko"