Od kilku miesięcy trwają dywagacje, czy PGE VIVE Kielce będzie mogło sobie pozwolić na zatrudnienie Wolffa. Ustalona ponad 1,5 roku temu pensja niemieckiego bramkarza, według nieoficjalnych informacji, sięga 40 tys. euro. Mistrzowie Polski w międzyczasie zaczęli zmagać się z problemami finansowymi, zaległości w wypłatach sięgały kilku miesięcy. Przed obecnymi rozgrywkami - za zgodą zawodników - obcięto 25 proc. wypłat.
Niemieckie media donosiły, że z powodu niepewnej przyszłości klubu Wolff nie pali się do przeprowadzki. Prezes Bertus Servaas wielokrotnie dementował te plotki, ale media nadal podtrzymywały swoją wersję. "Kieler Nachrichten" i "Mannheimer Morgen" informowały, że golkiper może trafić do Veszprem, dziennik "Hessisch-Niedersaechsische Allgemeine" twierdził, że bramkarzem interesuje się Melsungen.
Wolff po raz pierwszy od dawna zabrał głos w tej sprawie i w rozmowie z portalem handball-world rozwiał wątpliwości. - Zapewniam, że wszystko jest w porządku. Prezes VIVE przekazał mi, że w klubie pojawi się dwóch nowych sponsorów. Mam czteroletni kontrakt w Kielcach i nikt tego nie zmieni, nawet Melsungen - podkreślił.
Niemiec będzie numerem jeden między słupkami i jedną z największych gwiazd PGE VIVE. Jego zmiennikiem prawdopodobnie zostanie Mateusz Kornecki. O ile oczywiście kielczanie zdecydują się wyłożyć kwotę odstępnego, zapisaną w jego kontrakcie z Górnikiem. Według naszych informacji, to 100 tys. złotych. Prezes Górnika Bogdan Kmiecik nie chciał odnieść się do tej kwoty. Potwierdził tylko, że do klubu wpłynęło wstępne zapytanie w sprawie reprezentanta Polski.
AKTUALIZACJA: Prezes Bertus Servaas w rozmowie z WP SportoweFakty zdementował informacje, że Wolff będzie zarabiał w Kielcach 40 tys. euro.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Wisławski: Strach przed śmiercią schodzi w rajdach na dalszy plan
Teraz brzmi podob Czytaj całość