Zabrzanie byli wielkimi faworytami spotkania w Gdańsku, jednak zawodnicy Energi Wybrzeża mocno zaskoczyli. - Zawsze, mówiąc kolokwialnie, efekt nowej miotły przynosi pozytywne emocje i chęć pokazania się. Trener na to nas uczulał, że nie będzie to łatwe spotkanie mimo że różnica w tabeli jest ogromna. Na to się nastawiliśmy, aczkolwiek różnica na boisku nie była widoczna, szczególnie w naszych działaniach defensywnych. Gdańszczanie rzucali z łatwych pozycji, o których wiedzieliśmy. Gratulacje dla Wybrzeża, bo pokazało do końca charakter. My musimy popracować przed dwoma ostatnimi meczami fazy zasadniczej - powiedział Rafał Gliński, rozgrywający NMC Górnika.
Kamil Adamczyk nie cieszył się do końca z powołań. Zobacz więcej!
Czy mimo wszystko zabrzanie nie podeszli do Energi Wybrzeża na pełnym poziomie koncentracji? - Wydaje mi się, że nie. Faktycznie, może koncentracji brakowało w defensywie. 32 bramki stracone przez nasz zespół, gdy średnio tracimy ich 24-26, to za dużo. Tu bym szukał winy porażki. Rzuciliśmy 31 bramek na wyjeździe i to dobry wynik. Gdańszczanie nam pokazali, że trzeba grać do końca. My musimy dać więcej agresji w defensywie, co daje komfort gry i bramki z kontry - dodał Gliński.
Orlen Wisła gotowa na mistrza Węgier. Zobacz więcej!
Trudno dwa dni po zmianie trenera u rywala o solidną analizę przeciwnika. - Za łatwo gdańszczanie grali w środku. Podczas prostych ataków Wróbla czy Adamczyka traciliśmy proste bramki. Nasz bramkarz był zasłonięty przez obrońców i brakowało interwencji. Energa Wybrzeże zagrało ambitnie, konsekwentnie do samego końca i przyniosło to gdańszczanom trzy punkty - podsumował Rafał Gliński.
ZOBACZ WIDEO Jerzy Brzęczek o meczu z Łotwą. "Musimy przygotować się na twardą walkę przez 90 minut"