Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: W rundzie zasadniczej wygraliście tylko jeden mecz. Na czym opieracie optymizm przed play-outami?
Dawid Nilsson, trener Arki Gdynia: Skupiamy się na rzeczach, które do tej pory nam nie wychodziły, tak jak atak pozycyjny i obrona, która szwankowała i kosztowało to zbyt dużo. Mamy momenty, w których potrafimy nawiązać walkę równy z równym, ale kluczową sprawą jest to, byśmy dysponowali odpowiednią liczbą ludzi. Piłka ręczna to tak dynamiczna gra, że potrzeba 14 osób do gry. W ostatnich meczach musieliśmy sobie radzić w 10, a z bramkarzem 11 i kończyliśmy spotkania w 7-8. Na tym poziomie ciężko nawiązać równorzędną walkę.
Którzy z kontuzjowanych zawodników wspomogą was w play-outach?
Na pewno pod znakiem zapytania stoi występ Mateusza Rutkowskiego, który odczuwa skutki kontuzji sprzed miesiąca. Na pewno nie wspomoże nas Mateusz Zimakowski, który 18 kwietnia będzie przechodził zabieg operacyjny. Reszta chłopaków będzie do dyspozycji.
Oficjalne decyzje w Enerdze MKS-ie Kalisz w połowie maja. Zobacz więcej!
Po kontuzji Mateusza Zimakowskiego i wypożyczeniu Jakuba Michalczuka, pozostaliście z tylko jednym bramkarzem. Czy ktoś wspomoże Macieja Pieńczewskiego?
W tej chwili jesteśmy na dobrej drodze, by pozyskać bramkarza. Potrzebujemy zawodnika na tę pozycję, bo Maciek Pieńczewski sam nie pociągnie treningów i 60 minut w meczu. To za dużo jak na jedną osobę, dlatego na treningach mamy dodatkowo trzech bramkarzy. Podejmiemy decyzję którzy zostaną z nami.
Czy może pan zdradzić jacy to bramkarze?
Żadną tajemnicą jest to, że jest z nami Sebastian Ram z Elbląga. Mamy też dwóch innych chłopaków, jeden z nich to junior. Musimy podjąć decyzję. Na pewno cieszę się, że po sześciu tygodniach w końcu możemy coś robić na treningach na dwie bramki. Wcześniej Mateusz Zimakowski borykał się z kontuzją stawu skokowego, a następnie niefortunnie stanął na piłce podczas interwencji i noga mu uciekła. W poniedziałek pierwszy raz od wielu tygodni trenowaliśmy na dwie bramki i to cieszy.
Zmiany w Orlen Wiśle. Zobacz więcej!
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: kontrolowana wygrana Gwardii nad Górnikiem
Od kilku miesięcy graliście już bez nadziei na play-offy. Czy wobec kontuzji jako trener był pan w stanie zbudować formę na kwiecień u zawodników?
Ciężko mówić o budowaniu formy, jak na treningach dysponuje się bardzo małą liczbą ludzi. Przy takiej liczbie spotkań, trzeba uważać na aspekty zdrowotne. Zaczęły na doskwierać mikrourazy. Było w tym dużo przypadku, ale wpłynęło na intensywność treningów, która jest inna przy 16-18 zawodnikach i przy 10.
A jeszcze musicie uważać, by nie stracić kolejnych.
Nie stać nas na to, by kogokolwiek stracić. Ja mam nadzieję, że będziemy mogli skorzystać ze wszystkich zawodników oprócz Mateusza Zimakowskiego.
Do Arki wrócił Borys Brukwicki. Czy będzie dużym wzmocnieniem?
Borys Brukwicki nabrał dużo pewności siebie i o to nam chodziło. Inaczej wygląda jak wchodzisz na 5 minut na boisko lub nie wchodzisz na nie wcale, a inaczej jak grasz po 50 minut w I lidze. Mimo różnicy poziomu, ma to pozytywny wpływ i na treningach bez żadnego problemu robi rzeczy, których obawiał się wcześniej. Weryfikacja przyjdzie w meczu o stawkę i zobaczymy jak wypadnie na parkiecie. Swoje minuty na pewno dostanie.
Czy jest jeszcze możliwość, by dokooptować jeszcze dodatkowych zawodników?
Mamy możliwość dokooptowania Sergiusza Dworaczka, który teraz z nami trenuje. Możemy żałować, że w niefortunnym momencie wypożyczyliśmy naszego bramkarza Jakuba Michalczuka, bo tydzień po wypożyczeniu, Mateusz Zimakowski skręcił kostkę.
Sprzyja wam regulamin. Punkty wszystkich zespołów są wyzerowane.
Nadzieja umiera ostatnia. Rzeczywiście, regulamin który powstał bardzo nam sprzyja, ale przed startem ligi zgodziły się na to wszystkie kluby, bo ma to podnieść poziom play-outów. Liga zaczyna się od nowa i bardzo ważnym elementem jest to ile kto zachował sił i z jakich zawodników jest w stanie skorzystać.