Szczecinianki w ostatnim czasie zdążyły przyzwyczaić swoich kibiców, że niemal każde spotkanie z udziałem SPR Pogoni jest meczem o coś. Wcześniej udało się awansować do finału Pucharu Polski, tym razem stawką było reprezentowanie polskiego "szczypiorniaka" na arenie europejskiej w Challenge Cup. Należało tylko i aż obronić wynik sprzed kilku dni (25:21).
Już w 6. minucie o czas poprosił trener Rene Zwinkels (3:0). Nie miał wyjścia. Jego zespół zawodził bowiem w ofensywie. Zdaje się, że to Holenderkom towarzyszyły większe nerwy niż miejscowym zawodniczkom, które nie mogły sobie wymarzyć lepszego rozpoczęcia zawodów. Dobrze wprowadziła się Marta Wawrzynkowska, z którą duży problem miała choćby Anouk Zwinkels. Przy nieporadności rzutowej ciężar na siebie wzięła starsza z sióstr, Lisanne. W tamtej fazie funkcjonowała jedynie prawa strona rozegrania H.V. Quintus.
Czytaj więcej: Niemcy wyszli z opresji. Mieli graczy klasy światowej!
Pogoń po upływie kwadransa zaczęła popełniać proste błędy. Szczecinianki jakby zbyt szybko chciały rozstrzygnąć to spotkanie. A pośpiech nie służył w podejmowaniu słusznych decyzji. W 19. minucie rezultat brzmiał już 7:8. Sposobem granatowo-bordowych na rozmontowanie obrony były przerzuty do skrzydeł. A że skuteczność zachowywała Oktawia Płomińska, można było mówić o pewnym sukcesie. Nieźle wyglądała także statystyka rzutów karnych polskiego zespołu (aż 5 trafień na 6 prób). Dużo ożywienia w poczynania gości wniosła na lewym rozegraniu Daisy Hage.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga: emocje w walce o utrzymanie! 1.FC Nuernberg na remis z Schalke 04 Gelsenkirchen [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Trener Neven Hrupec po zmianie stron zdecydował się na ten sam manewr, co w Holandii. W bramce pojawiła się Monika Pruenster. Miał nosa, bo Włoszka zrobiła swoje. Tymczasem szkoleniowiec gości bardzo szybko zdecydował się podjąć maksymalne ryzyko. Zdjął bramkarkę kosztem drugiej obrotowej i był w tym bardzo konsekwentny. Nie przyniosło to jednak żadnego efektu. Wręcz przeciwnie, w 39. minucie Płomińska kapitalnie przejęła podanie rywalek i z własnej połowy rzuciła "na pustaka" (18:16). Po chwili dosłownie w ten sam sposób powtórzyła swój wyczyn.
Poważne problemy ZPRP. Zobacz więcej!
Tamten moment okazał się kluczowy. Jeszcze przed ostatnim kwadransem Pogoń miała 5 bramek zaliczki (22:17). Jedynie jakiś niewyobrażalny przestój mógł nie dać gospodyniom awansu do wielkiego finału. Nikt już w to nie wierzył. Zwłaszcza, że nawet skuteczna dotąd Hage także nie unikała błędów. Przyjezdnym pod koniec zaczęło brakować sił i argumentów, by skutecznie przeciwstawić się szczeciniankom. Te zaś urządziły sobie prawdziwe strzelanie. Na nieco ponad 2 minuty przed końcem prowadziły już 30:21. Awans stał się faktem.
Rywalem polskiej drużyny w wielkim finale Challenge Cup będzie Rocasa Gran Canaria, która bardzo wysoko ograła w Szwecji Kristianstad Handboll (31:20). W dwumeczu 53:37 dla Hiszpanek.
Challenge Cup, półfinał (2. mecz):
SPR Pogoń Szczecin - H.V. Quintus 32:22 (14:13)
Pierwszy mecz: 25:21
Awans: SPR Pogoń Szczecin
SPR Pogoń: Pruenster, Wawrzynkowska, Krupa 1 - Płomińska 6, Bozović 2, Noga, Cebula 5 (2/2), Urbańska, Janas 4 (1/1), Wołoszyk 3, Szynkaruk 4, Dezić 3 (1/2), Zawistowska, Kochaniak 1, Agbaba, Blazević 3 (2/2).
Karne: 6/7.
Kary: 6 min. (Urbańska, Wołoszyk, Janas - 2 min.).
H.V. Quintus: De Vos, Van Vliet - De Bakker 1, Van Steekelenburg 2, Hage 8 (0/1), Van Meteren, Van Duijvenbode, L. Zwinkels 5, Martens 1, A. Zwinkels 2, Strik 2, Van Aalst 1, E. Zwinkels, Van Wissen, Vollebregt, Barendrecht.
Karne: 0/1.
Kary: 8 min. (Van Steekelenburg - 4 min., L. Zwinkels, Martens - 2 min.).
Sędziowie: Cernavskis, Bogdanovs (obaj z Łotwy).
Widzów: 600.
Co do finału czeka w nim faworyt rozgrywek i chyba Rocasa już nie popuści aby drugie mecz grać a Czytaj całość
A co z Darią ?