Arka Gdynia pozytywnie zaczęła bój o utrzymanie. Krzysztof Jasowicz: Przed nami dziewięć małych wojenek

WP SportoweFakty / Krzysztof Betnerowicz / Na zdjęciu: Krzysztof Jasowicz w walce o piłkę
WP SportoweFakty / Krzysztof Betnerowicz / Na zdjęciu: Krzysztof Jasowicz w walce o piłkę

Powiało optymizmem w Arce Gdynia. Zespół, który w rundzie zasadniczej nie potrafił wygrywać spotkań, przebudził się w idealnej chwili. Dzięki wygranej 26:22 w Lubinie, gdynianie są jak najbardziej w grze o utrzymanie.

Zawodnicy Arki Gdynia wygrali w najlepszym możliwym momencie. Dzięki zwycięstwu w Lubinie, outsider rundy zasadniczej jest w czołówce drużyn z grupy spadkowej PGNiG Superligi. - To zwycięstwo było nam potrzebne jak tlen do życia. Na pewno mocno nas odbudowało i pokazało, że to co ostatnio robiliśmy na treningach daje efekty. Pozwoli nam ono podchodzić do następnego meczu z większą pewnością siebie - powiedział Krzysztof Jasowicz, kołowy gdyńskiej drużyny.

W środę gdynianie prowadzili już różnicą ośmiu bramek, a w końcówce meczu Zagłębie zdołało wyrównać. - Weszliśmy w mecz bardzo dobrze. W końcu zaczęła funkcjonować obrona, która do tej pory była naszą bolączką. Niestety znowu przytrafił nam się przestój w II połowie i zaczęliśmy się gubić - zauważył Jasowicz.

Dwaj reprezentanci Polski blisko Górnika. Zobacz więcej!

- Będąc na boisku nie myśleliśmy co może się zdarzyć w końcówce meczu. Całe szczęście nie zwiesiliśmy głów, tylko przetrzymaliśmy ataki Zagłębia. W ataku świetną robotę zrobił Borys Brukwicki. Czapki z głów, że zagrał tak dobre zawody i mocno przyczynił się do tego zwycięstwa - podkreślił zawodnik gdyńskiego klubu.

ZOBACZ WIDEO Dziwne zakończenie bójki Lewandowskiego z Comanem. "Było ostro i wszyscy spodziewali się ogromnych kar!"

Może wyjść na to, że suma summarum dobrze, że Zagłębie dogoniło gdynian. Na bazie wygranego w ten sposób spotkania można budować coś więcej. - Oczywiście, wolelibyśmy ten mecz kontrolować od początku do końca i grać spokojnie, ale zespół pokazał charakter w kluczowym momencie spotkania. Mam nadzieję, że w końcu dostrzeżemy to, że nie ważne co się dzieje na boisku, my musimy grać swoje. To przynosi efekty - przyznał Krzysztof Jasowicz.

Gwardia zrobiła krok do półfinału. Zobacz więcej!

Teraz zespół Dawida Nilssona zagra przed własną publicznością z Sandra Spa Pogonią Szczecin. - Na pewno czujemy, że wszystko jest w naszych nogach i rękach. Potrafimy grać w piłkę ręczną i chcemy stworzyć fajne widowisko. Spotkają się dwa równe zespoły i o zwycięstwie mogą zaważyć detale. Faworytem moglibyśmy się czuć wówczas, gdybyśmy wygrali z nimi dwa razy w lidze. Niestety to się nie udało. Runda spadkowa, to nowe rozdanie i liczę, że namieszamy jeszcze w tej lidze - wyraził nadzieję kołowy.

Czy zespół z Trójmiasta utrzyma się w PGNiG Superlidze? - Gdybym nie wierzył w utrzymanie, to nie wychodziłbym na boisko. Przed nami jeszcze dziewięć małych wojenek o pozostanie w lidze. Wierzę w mój zespół i daję słowo, że zrobimy wszystko, żeby pozostać w tej lidze - podsumował Krzysztof Jasowicz.

Źródło artykułu: