Liga Mistrzów. Bitwa o marzenia. Ostania prosta PGE VIVE na drodze do Final Four

Newspix / Rafał Oleksiewicz / Na zdjęciu: piłkarze ręczni PGE VIVE Kielce
Newspix / Rafał Oleksiewicz / Na zdjęciu: piłkarze ręczni PGE VIVE Kielce

Sześćdziesiąt minut piekielnie trudnej walki z Paris Saint-Germain HB dzieli szczypiornistów PGE VIVE od awansu do Final Four Ligi Mistrzów. Zadanie kielczan jest proste - nie mogą roztrwonić dziesięciu bramek zaliczki zdobytej w pierwszym starciu.

Czy w odstępie tygodnia można zagrać dwa doskonałe spotkania? Czy gracze PGE VIVE będą potrafili powtórzyć bezbłędny występ? Czy szczypiorniści Paris Saint-Germain HB są w stanie odrobić dziesięć bramek straty? Czy kielczanie utrzymają nerwy na wodzy? Czy istnieje dystans, który można określić mianem bezpiecznej przewagi? Na kim będzie spoczywała większa presja?

Niewiadomych jest bez liku. Pytania przed rewanżowym starciem Paris Saint-Germain HB i PGE VIVE Kielce można mnożyć bez końca. Odpowiedzi na wszystkie poznamy już w niedzielę wieczorem - wyjaśnienie niejasności zajmie zaledwie sześćdziesiąt minut gry. I tylko jedno jest pewne - dla jednej drużyny ten czas będzie biegł nieubłaganie szybko, podczas gdy dla drugiej będzie wlókł się niczym żółw.

Porzućmy jednak domysły i skupmy się na faktach. Kielczanie w pierwszym ćwierćfinałowym pojedynku całkowicie zdominowali swoich rywali, pozbawili wszelkich atutów i zwyciężyli różnicą dziesięciu trafień. To najwyższa porażka paryżan odkąd w sezonie 2013/2014 dołączyli do rozgrywek Ligi Mistrzów. To też wynik, który przed startem meczu rewanżowego w lepszej pozycji stawia szczypiornistów z województwa świętokrzyskiego.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Raków już w Lotto Ekstraklasie. Będzie nowa jakość w lidze czy "druga Sandecja"?

Mistrzowie Polski rozegrali doskonałe zawody - strateg Tałant Dujszebajew rozpisał wszystko po profesorku, a jego zawodnicy z odrobiną szczęścia wykonali plan w stu procentach. Fenomenalnie spisywała się defensywa żółto-biało-niebieskich, fantastyczny występ zanotował Vladimir Cupara, świetnie też współpracował ze sobą białoruski duet Kulesz-Karelek. Francuzi mogli jedynie rozglądać się z niedowierzaniem. Nie potrafili zrobić nic, co mogłoby odwrócić losy spotkania. Strzelby zawodziły, defensywa została całkowicie rozmontowana, brakowało pomysłu i zaangażowania.

Na odbudowanie psychiki paryżanie mieli tydzień i z pewnością wykorzystali każdą minutę, by mentalnie przygotować się do rewanżowej bitwy. Fakty są też bowiem takie, że gracze PSG na własnym boisku są niezwyciężeni. Od porażki z THW Kiel w listopadzie 2014 nie przegrali kolejnych trzydziestu sześciu spotkań Ligi Mistrzów. A i wtedy nie grali na Stade Pierre de Coubertin, ale w Halle Carpentier. Obiekt, w którym podejmą mistrzów Polski jest dla nich niezwykle szczęśliwy - na 24 rozegrane w nim mecze 22 skończyły się ich wygraną, a tylko dwa podziałem punktów.

Paryżanom nie wystarczy tylko zwycięstwo, muszą odrobić aż dziesięć trafień przewagi rywali. Misja skomplikowana, ale... nie niemożliwa. Tu powodów do optymizmu Francuzi mogą dopatrywać w historii - trzykrotnie zdarzyło się bowiem, że zespół, który przegrał pierwszy mecz taką dużą różnicą trafień, odrabiał ją później w rewanżu. Rekord należy do zawodników Celje Pivovarnej Lasko, którzy w 2004 zniwelowali 13 bramek w rywalizacji z Abanca Ademar Leon. Od kiedy wprowadzono formułę Final Four udało się to natomiast jednemu zespołowi - Fuechse Berlin w 2012 roku. Berlińczycy także wzięli odwet na szczypiornistach Ademar Leon i po porażce 24:34 u siebie zwyciężyli 29:18.

Już w Kielcach przedstawiciele paryskiego zespołu pytali: "Jak nie my, to kto?". Właśnie - kto, jeśli nie stworzony dzięki ogromnym środkom gwiazdozbiór, który od początku sezonu kroczył od zwycięstwa do zwycięstwa? Przecież o gigantycznych funduszach, za jakie budowano klub napisano już setki artykułów. O ambicjach włodarzy i zawodników zapewne drugie tyle. A jednak z każdego z tych tekstów pobrzmiewa echo zawiedzionych oczekiwań i niespełnionych nadziei, echo straconych szans i przegapionych możliwości, echo porażek. Ten sezon miał być inny - młody szkoleniowiec z wizją miał wreszcie stworzyć prawdziwą drużynę i doprowadzić ją do upragnionego sukcesu. Kielczanie postanowili popsuć plan. A może tylko rozbudzili w rywalach instynkt łowców i sprawili, że w niedzielę paryżanie rzucą się na nich szaleńczą szarżą?

Liga Mistrzów, ćwierćfinał, mecz rewanżowy:

Paris Saint-Germain HB - PGE VIVE Kielce / 05.05.2019, godz. 17:00 

Źródło artykułu: