Liga Mistrzów. Bitwa o marzenia. Ostania prosta PGE VIVE na drodze do Final Four
Sześćdziesiąt minut piekielnie trudnej walki z Paris Saint-Germain HB dzieli szczypiornistów PGE VIVE od awansu do Final Four Ligi Mistrzów. Zadanie kielczan jest proste - nie mogą roztrwonić dziesięciu bramek zaliczki zdobytej w pierwszym starciu.
Niewiadomych jest bez liku. Pytania przed rewanżowym starciem Paris Saint-Germain HB i PGE VIVE Kielce można mnożyć bez końca. Odpowiedzi na wszystkie poznamy już w niedzielę wieczorem - wyjaśnienie niejasności zajmie zaledwie sześćdziesiąt minut gry. I tylko jedno jest pewne - dla jednej drużyny ten czas będzie biegł nieubłaganie szybko, podczas gdy dla drugiej będzie wlókł się niczym żółw.
Porzućmy jednak domysły i skupmy się na faktach. Kielczanie w pierwszym ćwierćfinałowym pojedynku całkowicie zdominowali swoich rywali, pozbawili wszelkich atutów i zwyciężyli różnicą dziesięciu trafień. To najwyższa porażka paryżan odkąd w sezonie 2013/2014 dołączyli do rozgrywek Ligi Mistrzów. To też wynik, który przed startem meczu rewanżowego w lepszej pozycji stawia szczypiornistów z województwa świętokrzyskiego.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Raków już w Lotto Ekstraklasie. Będzie nowa jakość w lidze czy "druga Sandecja"?Mistrzowie Polski rozegrali doskonałe zawody - strateg Tałant Dujszebajew rozpisał wszystko po profesorku, a jego zawodnicy z odrobiną szczęścia wykonali plan w stu procentach. Fenomenalnie spisywała się defensywa żółto-biało-niebieskich, fantastyczny występ zanotował Vladimir Cupara, świetnie też współpracował ze sobą białoruski duet Kulesz-Karelek. Francuzi mogli jedynie rozglądać się z niedowierzaniem. Nie potrafili zrobić nic, co mogłoby odwrócić losy spotkania. Strzelby zawodziły, defensywa została całkowicie rozmontowana, brakowało pomysłu i zaangażowania.
Na odbudowanie psychiki paryżanie mieli tydzień i z pewnością wykorzystali każdą minutę, by mentalnie przygotować się do rewanżowej bitwy. Fakty są też bowiem takie, że gracze PSG na własnym boisku są niezwyciężeni. Od porażki z THW Kiel w listopadzie 2014 nie przegrali kolejnych trzydziestu sześciu spotkań Ligi Mistrzów. A i wtedy nie grali na Stade Pierre de Coubertin, ale w Halle Carpentier. Obiekt, w którym podejmą mistrzów Polski jest dla nich niezwykle szczęśliwy - na 24 rozegrane w nim mecze 22 skończyły się ich wygraną, a tylko dwa podziałem punktów.
Paryżanom nie wystarczy tylko zwycięstwo, muszą odrobić aż dziesięć trafień przewagi rywali. Misja skomplikowana, ale... nie niemożliwa. Tu powodów do optymizmu Francuzi mogą dopatrywać w historii - trzykrotnie zdarzyło się bowiem, że zespół, który przegrał pierwszy mecz taką dużą różnicą trafień, odrabiał ją później w rewanżu. Rekord należy do zawodników Celje Pivovarnej Lasko, którzy w 2004 zniwelowali 13 bramek w rywalizacji z Abanca Ademar Leon. Od kiedy wprowadzono formułę Final Four udało się to natomiast jednemu zespołowi - Fuechse Berlin w 2012 roku. Berlińczycy także wzięli odwet na szczypiornistach Ademar Leon i po porażce 24:34 u siebie zwyciężyli 29:18.
Już w Kielcach przedstawiciele paryskiego zespołu pytali: "Jak nie my, to kto?". Właśnie - kto, jeśli nie stworzony dzięki ogromnym środkom gwiazdozbiór, który od początku sezonu kroczył od zwycięstwa do zwycięstwa? Przecież o gigantycznych funduszach, za jakie budowano klub napisano już setki artykułów. O ambicjach włodarzy i zawodników zapewne drugie tyle. A jednak z każdego z tych tekstów pobrzmiewa echo zawiedzionych oczekiwań i niespełnionych nadziei, echo straconych szans i przegapionych możliwości, echo porażek. Ten sezon miał być inny - młody szkoleniowiec z wizją miał wreszcie stworzyć prawdziwą drużynę i doprowadzić ją do upragnionego sukcesu. Kielczanie postanowili popsuć plan. A może tylko rozbudzili w rywalach instynkt łowców i sprawili, że w niedzielę paryżanie rzucą się na nich szaleńczą szarżą?
Liga Mistrzów, ćwierćfinał, mecz rewanżowy:
Paris Saint-Germain HB - PGE VIVE Kielce / 05.05.2019, godz. 17:00