Antoni Łangowski: Nasze zwycięstwo z VIVE może być przykładem. Można się im postawić!

Maciej Szarek
Maciej Szarek
Teraz Gwardii wiedzie się jak nigdy, ale pamiętamy czasy, gdy było zdecydowanie gorzej, klub zalegał z płatnościami wobec zawodników, dochodziło do absurdów jak wyrzucanie graczy z mieszkań. Dziś wszystko jest już wyprostowane?

Tak, niestety tak było, ale dziś wszystko jest w porządku. Finansowo i organizacyjnie nie musimy się już martwić, klub stara się zrobić wszystko, byśmy mogli skupić się tylko na treningach i meczach.

Tamte historie odkreślamy grubą kreską?

Na pewno w niektórych chłopakach te wszystkie przygody jeszcze siedzą, ale wiemy, że musimy się skupić na tym, co jest teraz.

Gwardia dziś to mieszanka młodości z doświadczeniem. Są wyraźni liderzy: pan, Adam Malcher, Mateusz Jankowski; są młodzi zdolni: Jan Klimków czy Patryk Mauer. To dobry model budowania zespołu?

Naprawdę fajnie to wygląda: są starsi zawodnicy z dużym stażem w Superlidze i oni potrafią swoim doświadczeniem wygrać niektóre sytuacje, dając przykład młodym, ale to też nie jest tak, że tylko oni ciągną zespół i są odpowiedzialni za wynik, bo młodsi gracze doskonale wiedzą, że ich występy liczą się dokładnie tak samo. Współpracują z resztą zespołu na równych warunkach. Dzięki temu tworzymy świetny kolektyw.

Pana pobyt w Opolu skończy się na czterech sezonach. To dotychczas najlepszy okres pana kariery?

Trzeba powiedzieć, że tak. W tym okresie dostałem bardzo dużo minut na parkiecie, co poskutkowało nawet powołaniami do reprezentacji. W Kwidzynie też miałem jeden dobry sezon, ale Gwardia dała mi możliwość rozwoju i zwiększyła moją pewność siebie. Musiałem zrobić krok do tyłu, przejść do beniaminka Superligi, by dziś być dwa kroki do przodu.

Chyba potrzebne były też godziny na siłowni, wszyscy podkreślają pana postęp w tym aspekcie. Efektem jesienią WP SportoweFakty wybrały pana najlepszym lewym rozgrywającym ligi, jeśli chodzi zaś o bramki zza 9-tego metra jest pan trzeci w lidze (65 trafień).

Tak, jeśli myśli się o karierze na najwyższym poziomie w Superlidze, trzeba dbać o swój rozwój nie tylko na boisku, ale także o przygotowanie fizyczne. Nie ma innej drogi.

Dzięki temu kolejne trzy lata spędzi pan już w Azotach Puławy. To dla pana awans sportowy? W tym roku wyżej w tabeli znajdzie się Gwardia.

Czas w Opolu zawsze będę wspominał świetnie i Gwardia na zawsze zostanie w moim sercu. Razem z rodziną bardzo dobrze się tutaj czuliśmy. Ale przyszedł czas, żeby spróbować czegoś nowego, poznać nowy klub.

Decyzję o transferze do Puław podjąłem jednak już w styczniu i nie zadaję sobie teraz pytania czy nie lepiej byłoby jednak zostać, bo wyżej w tabeli będzie jednak Gwardia i to ona zagra w europejskich pucharach. Tak się akurat złożyło, ale mam nadzieję, że w kolejnym sezonie Azoty wrócą do europejskich pucharów. Do Puław przyjdzie wielu nowych graczy i postaramy się, żeby za rok Azoty wróciły na podium.

Właśnie. Azoty znów zmieniają filozofię i po sezonie w Puławach będzie kolejna rewolucja. Tym razem postawiono na doświadczoną opcję polską. Ten projekt może się udać?

Na pewno ilość Polaków wpłynie na komunikację w zespole. Liczę na dobrą atmosferę, ale to na dobre wyklaruje się dopiero później. Z tego co jednak znam chłopaków, którzy są lub dołączą do zespołu, to super ludzie, więc raczej nie musimy się obawiać jakichś zgrzytów. Wiadomo, jeśli będą wyniki, to i o atmosferę nie trzeba się martwić.

Ale trener będzie raczej z zagranicy. Wizja współpracy z Manolo Cadenasem musi działać na wyobraźnię.

Jeżeli trener Cadenas podpisze kontrakt w Puławach, będę bardzo zadowolony. Współpraca z takim trenerem może wyjść tylko na plus, ale poczekajmy do przyszłego tygodnia kiedy prawdopodobnie wszystko się wyjaśni.

W niedawnym ćwierćfinale musiał pan wyeliminować swojego przyszłego pracodawcę. Czuł pan dyskomfort?

Na pewno pierwszy raz spotkałem się z taką sytuacją w mojej karierze, ale musiałem zachować profesjonalizm, być fair wobec własnego sumienia oraz kolegów. Grałem w tych meczach na sto procent i nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej. To nie mogło mieć wpływu na moją grę. Cele stawiam sobie wyłącznie z sezonu na sezon, więc do czerwca liczyła się tylko Gwardia. Szkoda tylko, że z tego powodu nie zagram w pucharach w przyszłym roku.

Paradoksalnie, sam pan się z nich wyeliminował.

Fakt. Całą drugą część sezonu trzymałem kciuki, by Azoty zajęły wysoką pozycję, a potem okazało się, że to my musieliśmy z nimi grać. Takie jest jednak życie. Nigdy nie usłyszę: "Odpuściłeś". Takie rzeczy wracają potem z podwójną siłą.

Wraca pan jednak do kadry. Na razie na krajowe zgrupowanie. Zobaczymy pana też w spotkaniach z Kosowem i Izraelem?

Bardzo bym się z tego cieszył. Na razie Patryk Rombel (selekcjoner reprezentacji - red.) chce mnie sprawdzić, daje mi szanse, co jest dla mnie sporym wyróżnieniem. To wciąż jego pierwsze miesiące jako selekcjoner, każdy nowy trener ma swój pomysł na zespół, swoją wizję i cieszę się, że być może będę mógł mu w tym pomóc. Na zgrupowaniu dam z siebie sto procent. Mam nadzieję, że zaowocuje to występem w eliminacjach. Chciałbym zagościć w kadrze na dłużej. Wiem jednak, jaka jest konkurencja, więc motywacja do pracy jest tym większa.

Może pan liczyć na małe fory? W końcu z selekcjonerem Romblem razem spędziliście kilka ładnych sezonów w MMTS-ie Kwidzyn.

Fakt, z Patrykiem zagrałem kilka sezonów, jesteśmy kolegami, ale to się tyczy tylko tego, co poza boiskiem. Patryk to bardzo inteligentny facet i potrafi rozgraniczyć to co dzieje się na boisku, a co poza nim, więc nie liczę na fory i nie ma mowy o żadnym kumplostwie, ale o relacji trener-zawodnik.

Coś, czego nikt nie wie o selekcjonerze?

To wielki kibic Realu Madryt! Ja zresztą też, więc zawsze mamy temat do rozmowy.

Obserwuj autora na Twitterze!

Czy Gwardia Opole zdobędzie w tym roku medal PGNiG Superligi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×