Parę z Tarnowa uznaje się za jedną z najbardziej obiecujących w kraju. Spodziewano się, że arbitrzy z doświadczeniem w europejskich pucharach mogą poprowadzić nawet jedno ze spotkań o medale, ale przed rywalizacją o podium przytrafił im się brzemienny w skutkach błąd.
Na minutę przed końcem meczu Stali Mielec z Energą Wybrzeżem Gdańsk sędziowie zasygnalizowali grę pasywną. Trener gdańszczan Thomas Orneborg wziął czas, a po powrocie arbitrzy zapomnieli o pasywności, choć przerwa na żądanie nie jest powodem do jej anulowania. Nim rozjemcy zorientowali się, że popełnili błąd, Wybrzeże wymieniło niedozwolone podania. W sumie dziewięć zamiast sześciu. Akcję sfinalizował Adrian Kondratiuk i dał prowadzenie 24:22 (CZYTAJ WIĘCEJ).
Stal przegrała 23:24 i zapowiadała po meczu, że złoży odwołanie do związku. Ostatecznie klub wycofał się z tego rozwiązania, wydał jedynie swoje stanowisko w tej sprawie:
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Dariusz Mioduski zaskoczył wypowiedzią. "To zaklinanie rzeczywistości"
- Klub SPR Stal Mielec S.A. oświadcza, że nie będzie występował z oficjalnym protestem do Komisarza Ligi Zawodowej w przedmiocie sposobu przeprowadzenia zawodów, lecz jednocześnie w trosce o przestrzeganie zasad prawidłowego, rzetelnego i uczciwego wypełniania roli sędziego w rozgrywkach zwracamy uwagę na popełnione błędy przez arbitrów.
Z zarzutami Stali zgodził się szef polskich sędziów, Mirosław Baum. - Nie ulega wątpliwości, że błąd był ewidentny. Arbitrzy sami przyznali się do pomyłki. Uznaliśmy, że odpoczną w tym sezonie Superligi, od początku kolejnych rozgrywek wrócą do pracy. Powód do powtórzenia meczu? Zdecydowanie nie, nie takie rzeczy zdarzały się w meczach imprez mistrzowskich.
To nie pierwsza para, która w ostatnim czasie została odsunięta od prowadzenia spotkań. Po kontrowersyjnym finiszu meczu między Stalą a Zagłębiem do obsady sędziowskiej nie są wyznaczani Kamil Dąbrowski i Paweł Staniek z Kielc (WIĘCEJ O DECYZJI).
- Ta sytuacja nie była z serii czarno-białych. Sam osobiście przerwałbym wtedy grę i wstrzymał czas, ale umówmy się - decyzja nie wypaczyła wyniku. Generalnie spotkania w grupie spadkowej były bardzo dużym wyzwaniem dla arbitrów ze względu na niezwykle wyrównany poziom. Sami mieliśmy niemały problem, by zachować bezstronność musieliśmy zrezygnować m.in. z sędziów z Gdańska, Szczecina czy Dolnego Śląska - tłumaczy Baum.