Zawodnicy Arki Gdynia bardzo dobrze rozpoczęli play-outy. Wygrali trzy mecze i wydawało się, że czarny scenariusz nie musi się wcale ziścić. Stało się jednak inaczej, gdyński zespół spadł z ligi. - Te play-outy kosztowały nas bardzo dużo sił i energii. Grając 7-8 zawodnikami 10 spotkań, to bardzo dużo. Zaczęliśmy dobrze, jednak później było widać spadek energetyczny tego zespołu. Niestety, takie jest życie - powiedział Dawid Nilsson, trener gdyńskiego klubu.
Szkoleniowiec mocno utożsamia się ze swoją drużyną, którą prowadził przez ostatnie sezony. Jego zawodnicy pod okiem byłego reprezentanta Polski oddali hektolitry potu, nie wystarczyło to jednak do utrzymania. - Miałem zespół i mam go cały czas. To mój zespół i moi chłopcy. Wiele meczów jednak przegraliśmy doświadczeniem, którym odbiegaliśmy większości zespołom w Polsce, na pewno nie chęciami - podkreślił Nilsson.
Drugi oddech w Mielcu. Zobacz więcej!
Co będzie dalej z trenerem Arki? - W tej chwili na gorąco nie chcę podejmować żadnych decyzji. Muszę też usiąść w domu i wszystko przemyśleć, bo ten sezon dla mnie, jako dla raczkującego trenera, był trudny. Ja rozpocząłem przygodę z tym zawodem 1,5 roku temu i muszę wyciągnąć wnioski oraz zastanowić się co dalej - zauważył.
Gdynianie spadli z ligi po kolejnym wyrównanym meczu z Energą Wybrzeżem. Gdańszczanie już trzeci raz w tym sezonie musieli się mocno natrudzić, by wygrać z Arką. - Jeden mecz u nas przegraliśmy wysoko, reszta była równa. Graliśmy do samego końca i doszło do rzutów karnych, do których dojść nie musiało, bo mogliśmy przerwać ostatnią akcję i uratować zwycięstwo. To są kwestie doświadczenia - stwierdził Dawid Nilsson.
Kropka nad "i" Energi MKS-u. Zobacz więcej!
Przed meczem z południa Polski dochodziły głosy, że Energa Wybrzeże odda Arce spotkanie, by mieć bliżej na wyjazdy. Taki scenariusz był dla Dawida Nilssona, który ma w Gdańsku wielu znajomych, absurdalny. - Jesteśmy sportowcami i nie ma mowy o tym by oddawać mecze i się podkładać. Gramy fair-play. To by było niesprawiedliwe w stosunku do naszych kolegów, którzy są na południu Polski - stwierdził wprost trener. - W środę przestrzeliliśmy zbyt dużo sytuacji, przede wszystkim na początku meczu. W drugiej połowie walczyliśmy do samego końca. Ja mogę podziękować zawodnikom - podsumował.
ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz: Kiedy słuchałem Włodzimierza Szaranowicza, miałem łzy w oczach