Rozżalenie, rozczarowanie, łzy w oczach. Barca Lassa zawiodła w Kolonii. Kamil Syprzak: Nasze oczekiwania były inne

Newspix / Pawel Andrachiewicz / PressFocus / Na zdjęciu: Kamil Syprzak (z piłką)
Newspix / Pawel Andrachiewicz / PressFocus / Na zdjęciu: Kamil Syprzak (z piłką)

Barca Lassa wygrała z PGE VIVE 40:35 i zajęła trzecie miejsce w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Dla Hiszpanów ten wynik to jednak porażka. - Pracowaliśmy na to Final Four miesiącami i przegraliśmy w piętnaście minut - powiedział Dika Mem.

Z nietęgimi minami schodzili z parkietu szczypiorniści Barcy Lassy. Gracze Dumy Katalonii wywalczyli brązowe medale, ale ani trochę ich to nie cieszyło. Rozegranie meczu o trzecie miejsce było dla nich tylko przykrym obowiązkiem i ostatnią szansą, by podziękować kibicom.

Hiszpanie od początku sezonu typowani byli na wielkich faworytów rozgrywek. Wygrywali mecz za meczem, przegrali jedynie dwa spotkania wyjazdowe - w tym jedno zaledwie jedną bramką. A trzeba podkreślić, że znaleźli się w grupie śmierci i każdy pojedynek był trudniejszy od poprzedniego. Zdominowali jednak całkowicie rywalizację w grupie A, a potem bez większych problemów przeszli przez ćwierćfinał. Zatrzymał ich dopiero Vardar Skopje, chociaż przez czterdzieści pięć minut pojedynku nic na to nie zapowiadało. Macedończycy zagrali jednak fantastycznie ostatni kwadrans półfinału, postawili piekielnie mocną defensywę i odwrócili losy meczu. Szczypiorniści z Barcelony długo nie mogli uwierzyć w to, co się stało.

Spotkanie z PGE VIVE było dla nich przede wszystkim bardzo trudne pod względem mentalnym, ale udało im się pozbierać i ostatecznie to oni cieszyli się ze zwycięstwa 40:35.

[color=black]ZOBACZ WIDEO Rafał Gikiewicz o swojej liście celów: Przed nowym sezonem powstanie kolejna. 5 lat czekałem na powołanie

[/color]

Przeczytaj relację z finału Ligi Mistrzów --->

- Na przestrzeni całego sezonu zespół z Kielc grał bardzo dobrze i dlatego znalazł się w Kolonii. Jestem dumny z mojej drużyny, bo dla nas to był najtrudniejszy mecz w całym sezonie. Po przegraniu półfinału, trzeba wyjść na boisko i zagrać jeszcze raz, a to niesamowicie trudne. Musisz zagrać mecz i go wygrać, bo jeśli tego nie zrobisz, to zostajesz z niczym - podsumował szkoleniowiec zespołu z Barcelony Xavier Pascual.

Kapitan i jedna z najbardziej charyzmatycznych postaci w drużynie - Victor Tomas bardzo ubolewał nad faktem, że jego zespół musiał grać o trzecią lokatę. Skrzydłowy przyznał jednak, że jego ekipę zmobilizowali przede wszystkim kibice.

- Wszystkie drużyny chcą grać w finale, mecz o 3. miejsce jest trudny zarówno mentalnie, jak fizycznie. Wiem, że to część wydarzenia, ale to naprawdę ciężkie. Po tym co się stało w sobotę i po naszej porażce chcieliśmy pokazać szacunek kibicom. Zagraliśmy dla nich - za to, że cały czas nas wspierali. Wydali bardzo dużo pieniędzy, by przyjechać do Kolonii i być z nami, więc byliśmy im to winni. Dziękuję wszystkim fanom i przepraszam, że nie zrobiliśmy więcej. To jest jednak sport i takie rzeczy się zdarzają - podsumował zawodnik.

Z sobotnią porażką nie mógł się przede wszystkim pogodzić Dika Mem. - Wygraliśmy z zespołem z Kielc, to dobrze, to nas trochę pociesza, ale przegraliśmy w sobotę, a to zniszczyło cały nasz sezon. Pracowaliśmy na to Final Four miesiącami i przegraliśmy w piętnaście minut. Jestem ogromnie rozczarowany. Dzień półfinału był dla mnie najgorszym momentem odkąd zacząłem grać w piłkę ręczną. Nie chciałem zająć w Kolonii czwartego miejsca - moja rodzina przyjechała nas oglądać, a Barca znaczy dla mnie wszystko i nie mogłem pozwolić na to, by postawić klub w złym świetle - powiedział 21-latek, jedna z największych nadziei francuskiej piłki ręcznej.

Rozżaleni po weekendzie w Kolonii byli także bramkarze. - Nie jesteśmy zadowoleni z trzeciego miejsca, wszystko co nie jest zwycięstwem, jest rozczarowaniem. I nie jest tak tylko jeśli grasz dla Barcy, ale też w każdym innym klubie - stwierdził , a  dodał: - Mamy ambiwalentne odczucia. Wygraliśmy jeden mecz, ale to tylko trzecie miejsce. Jesteśmy Barcą i zawsze chcemy sięgnąć tytuł, po to tu zresztą przyjechaliśmy.

Bolesnym rezultatem Final Four zakończyło się dla jedynego Polaka w składzie ekipy z Barcelony - Kamila Syprzaka, który latem opuści Dumę Katalonii i przeniesie się do Paryża. - Na pewno nie jest to taki wynik, jaki sobie zaplanowaliśmy w turnieju. Nasze oczekiwania, patrząc na cały sezon, były trochę inne. Niestety nie udało się i pomimo tego, że wygraliśmy niedzielny mecz, to widziałem w oczach niektórych chłopaków łzy. Nic dziwnego, bo nie osiągnęliśmy wyniku, jakiego oczekiwaliśmy - podsumował polski obrotowy.

Aneta Szypnicka z Kolonii 
Czytaj też: Gotowy scenariusz na film. Vardar Skopje, czyli waleczne serca

Komentarze (0)