Liga Mistrzów. Niespodzianka! Pierwsza porażka PGE VIVE. Kielczanie wrócą z Porto bez punktów

WP SportoweFakty / Krzysztof Betnerowicz / Na zdjęciu:  Alex Dujshebaev
WP SportoweFakty / Krzysztof Betnerowicz / Na zdjęciu: Alex Dujshebaev

Szczypiorniści PGE VIVE Kielce zaliczyli pierwszą przegraną w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. W 3. kolejce żółto-biało-niebiescy ulegli FC Porto Sofarmie 30:33.

Zapowiadaliśmy, że w Porto będzie gorąco, emocjonująco i ciekawie i to sprawdziło się w stu procentach. Portugalczycy byli doskonale przygotowani do meczu z mistrzami Polski i już od pierwszych minut starali się zneutralizować ich najmocniejsze punkty. Dobrze spisywała się obrona gospodarzy i widać było, że włożyli oni spory wysiłek w rozczytanie taktyki żółto-biało-niebieskich.

- Jesteśmy FC Porto, jesteśmy wojownikami! Będziemy walczyć do końca. Liczymy na zwycięstwo. Mamy za sobą fantastycznych kibiców, którzy zawsze są drugą siłą napędową zespołu - zapowiadał Alexis Borges Hernandez i zapowiedzi tych jego zespół dotrzymał.

Kielczanie sporo pretensji mogli mieć jednak do siebie. Za każdym razem musieli się sporo nakombinować, by zdobyć bramkę, atak pozycyjny wyglądał mizernie, a na domiar złego sporą bolączką był brak skuteczności. W całym meczu Polacy zepsuli sześć rzutów karnych, z czego aż cztery w pierwszej połowie.

ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Karol Zalewski rozpętał burzę. Tomasz Majewski odpowiada

Zobacz też: Orlen Wisła czeka na IFK Kristianstad

Rywale nie potrzebowali większej zachęty, nie czekali aż kielczanie się przebudzą i złapią wiatr w żagle, po prostu sami wzięli się do pracy. W ich grze widać było sporą determinację - nie było straconych piłek, w każdej akcji walczyli do upadłego. Opłaciło się dość szybko - na przerwę schodzili prowadząc trzema trafieniami.

Nieciekawie dla mistrzów Polski zrobiło się jednak na dwadzieścia minut przed ostatnią syreną, gdy ich strata urosła do pięciu trafień, a poprawy w grze nie było widać. Z opresji chwilowo udało się jednak wyjść, Smoki zaliczyły słabszy fragment, kilka piłek odbił Wolff, kielczanie rzucili się do odrabiania strat i po chwili prowadzenie Portugalczyków stopniało do jednego trafienia. To było dla gospodarzy jak zimny prysznic, żółto-biało-niebieskim nie udało się pójść za ciosem i znów zaczęli szaleć szczypiorniści z Porto.

Nadzieja na uratowanie punktów zrodziła się jeszcze w ostatniej minucie, gdy przewaga Smoków wynosiła zaledwie dwie bramki, a świeżo w pamięci mistrzów Polski była końcówka starcia z THW Kiel. Tym razem nie udało się jednak uratować punktu - strata, a potem niecelny rzut ze skrzydła idealnie podsumowały te zawody w wykonaniu graczy z województwa świętokrzyskiego.

Liga Mistrzów, 3. kolejka: 

FC Porto Sofarma - PGE VIVE Kielce 33:30 (15:12)

FC Porto: Quintana Bravo, Bauer - Borges Hernandez, Martins Soares, Mbengue, Areia Rodrigues, Hernandez Zulueta, Branquinho, Iturriza Alvarez, Silva Sousa, Slina Amador, Magalheas
Karne: 4/5

PGE VIVE Kielce: Kornecki, Wolff - Karacić 4, A. Dujshebaev 6, Pehlivan 1, Aguinagalde 2, Janc 7, Lijewski, Jurkiewicz 3, Kulesz 2, Moryto 3, Fernandez Perez, Karaliok 2, Guillo
Karne: 3/9

Komentarze (46)
z Tumskiego Wzgórza
29.09.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Pamiętam Boguś jak ładnych kilka lat temu Wisła wygrała w Blaszaku z Kielcami półfinał play-off i wasi kibice tak się nie mogli pogodzić z porażką, że zaczęli skandować "Zagłębie Lubin" z który Czytaj całość
avatar
Złoty Bogdan
29.09.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Rikitikifikumiku Koks i wszystko w temacie :) 
avatar
Złoty Bogdan
29.09.2019
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Płocczaki w przyszłym sezonie będziecie się mierzyć z FC Porto w "równie prestiżowym pucharze EHF", zobaczymy jak wam pójdzie. 
BenedyktKuca
29.09.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Już sie zbliża pazdziernik no i trzeba,,wytrzeć parkiet,,-,,perzakami w ich ,,kurniku,, w meczu ligowym.To żadna,,swieta wojna,, .Zawsze ich lejemy. 
endriu122
29.09.2019
Zgłoś do moderacji
5
1
Odpowiedz
Stare demony wróciły,oby to był tylko wypadek przy pracy.Mecz z cyklu katastrofa totalna.Zawiedli wszyscy bez wyjątku.Oczywiście największą radochę Kielce sprawiły dyżurnej miernocie.