Gospodarze od pierwszej akcji upodobali sobie grę do Andrzej Kryńskiego. Niemal każdy atak kończył się rzutem prawoskrzydłowego MMTS-u. Stawka spotkania sprawiła, że błędów po obu stronach nie brakowało. Stroną nieznacznie prowadzącą byli kwidzynianie, którzy często kontrowali Piotrkowianina. Ponad połowę bramek dla ekipy Dmytro Zinczuka padała z tego elementu gry. Skuteczność rozgrywających z Piotrkowa pozostawiała wiele do życzenia. W 14. minucie wynik brzmiał już 8:3. Na kilka akcji zatrzymał się jednak przez niedokładność zawodników.
Sporo udanych interwencji notował Bartosz Dudek z MMTS-u. Starał mu się dorównać jego vis-a-vis Artur Kot. Trzeba odnotować, że u progu drugiego kwadransa miejscowi mieli spore problemy ze sforsowaniem defensywy ekipy Bartosza Jureckiego. Szybko jednak odzyskali pięć bramek przewagi, dzięki kolejnym obronom Dudka i wyprowadzanym z tego kontrom. W tym momencie chwila dekoncentracji kwidzynian kosztowała ich ponowną utratę części prowadzenia.
--> Dawid Dawydzik znów przestrzega kolegów
--> Zagłębie Lubin zastopowało Azoty Puławy
To oznaczało jedno - emocji w drugiej połowie nie mogło zabraknąć, zwłaszcza, że oba zespoły potrzebują punktów jak kania dżdżu. Potwierdził to Dudek już w pierwszej akcji po zmianie stron, kolejny raz zastopował rywala na skrzydle. Jego koledzy nie wykorzystali tego i po rzucie Kota z własnego pola bramkowego przewaga MMTS-u zmalała do dwóch trafień. Piotrkowianie przyciskali coraz bardziej. W 36. minucie był już remis.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. "Kurczę, co ona zrobiła?". Piotr Małachowski dostał niesamowite wsparcie
"Zabawa" zaczynała się od nowa. Polegała ona na wymianie bramka za bramkę. Dobrą zmianę między słupkami kwidzyńskiej bramki dał Krzysztof Szczecina, bo Dudek dostał chwilę odpoczynku na ławce. W krótkim odstępie czasu obronił w sytuacji sam na sam i rzut karny. Gospodarze jednak zupełnie tego nie wykorzystali. Na ich szczęście graczom z Łódzkiego też zaczęły drżeć ręce, a prowadzenie przechodziło z rąk do rąk.
Zawodnicy Zinczuka bronili bardzo wysoko. Co prawda dawało to okazje do akcji z szóstego metra, ale Piotrkowianin zbyt często tracił piłkę po błędach. Wygrana cały czas była sprawą otwartą. Znów dał o sobie znać Szczecina. Jego parady przesądziły o finalnej wygranej MMTS-u, choć nerwy były niemal do ostatniej sekundy. Dzieła dopełnił Robert Orzechowski, biorąc na siebie dwie ostatnie decyzje rzutowe.
MMTS Kwidzyn - Piotrkowianin Piotrków Trybunalski 28:26 (12:9)
MMTS: Szczecina, Dudek - Grzenkowicz 1, Orzechowski 4, Kryński 3, Krieger, Peret 2, Adamski 5, Biegaj 3, Guziewicz, Ossowski, Potoczny 2, Kutyła 3, Landzwojczak 4, Przytuła 1
Karne: 2/5
Kary: 10 min. (Landzwojczak i Przytuła - po 4 min., Kriegier - 2 min.)
Piotrkowianin: Procho, Kot 1 - Turkowski 1, Nastaj, Surosz 4, Sobut 5, Tórz 1, Rutkowski 1, Woynowski, Iskra, Szopa 3, Gluch 1, Mastalerz 3, Swat 3, Pacześny 3, Kaźmierczak
Karne: 2/3
Kary: 6 min. (Surosz, Sobut i Kaźmierczak - po 2 min.)
Czerwona kartka: Adam Pacześny - 59 min., za faul
Sędziowie: Bartosz Leszczyński oraz Marcin Piechota (Płock)
Delegat ZPRP: Marek Żabczyński
Widzów: 520