Przed meczem jedno było pewne. Po wpadce w pierwszym spotkaniu Francuzi nie mogli sobie pozwolić na kolejne rozczarowanie. Żeby zostać w grze o wyjście z grupy, musieli wygrać dwa pozostałe starcia i liczyć na potknięcie obecnego lidera grupy D, Portugalczyków. W zdecydowanie bardziej komfortowej sytuacji byli Norwegowie, którym ewentualne zwycięstwo w niedzielę dawało pewny awans do kolejnej rundy.
Trójkolorowi rozkręcali się wyjątkowo powoli jak na ciężar spotkania. Pierwsze minuty należały do rywali, a przede wszystkim ich lidera - Sandera Sagosena. Rozgrywający PSG napędzał akcje Norwegów, a trzykrotni mistrzowie Europy niewiele mogli na to poradzić.
Na nieporadność swoich podopiecznych starał się reagować Didier Dinart. Na boisku, za niemrawego Nedima Remiliego pojawił się Dika Mem, a Nikolę Karabaticia zastąpił najmniej doświadczony w zespole Elohim Prandi. Zmiany podziałały zgodnie z planem, francuska maszyna przyśpieszyła, wyżej wyszła w obronie i sprawnie odrobiła straty.
ZOBACZ WIDEO Arabia Saudyjska się zmienia. To nie tylko Dakar, ale też inne wielkie imprezy
Siódmiak: trzecie miejsce było w naszym zasięgu!
Zawodnikom z kraju nad Sekwaną najlepiej wychodziła gra z pierwszą linią. Z powodzeniem wykorzystywali Ludovica Fabregasa, a ten jak na złość współgospodarzom nie chciał się pomylić. W dużej mierze dzięki postawie obrotowego Barca Lassa Francuzi wyszli na trzybramkowe prowadzenie. Nie trwało ono jednak długo, demony z pierwszej połowy wróciły i na tablicy znowu widniał remis.
Nie można powiedzieć, że Francuzi nie walczyli. Jednak żeby liczyć się w walce o tytuł, trzeba przede wszystkim wystrzegać się błędów, a tych w ich zespole nie brakowało. Niecelne podania, przestrzelone rzuty - w porównaniu do Norwegii popełnili ich zbyt wiele. Na kilka minut przed końcem Gerard i spółka byli o krok od odpadnięcia z turnieju!
Rombel: dziwne decyzje i dziwne dwuminutowe wykluczenia
Po 60 minutach ogromna niespodzianka stała się faktem! Naszpikowani gwiazdami światowego szczypiorniaka Francuzi po dwóch spotkaniach żegnają się z ME 2020! Do tragedii rozegranej w dwóch aktach wystarczył słabszy występ z Portugalią oraz duet Sagosen - Bergerud.
ME 2020, grupa D
Francja - Norwegia 26:28 (15:14)
Francja:
Gerard, Pardin - Remili 3, Lagarde 1, Prandi 1, Richardson, Mem, Tournat, N. Karabatić 3, Grebille, Abalo 4, Sorhaindo, Guigou 5 (4 k), Fabregas 8, Dipanda, Porte 1
Karne: 4/4
Kary: 10 min. (Remili, Guigou, Mem, Dipanda, Fabregas - po 2 min.)
Norwegia:
Saeveraas, Bergerud - Nikolaisen, Sagosen 10 (1 k), Overjordet, Overby, Jondal 5 (2 k), Bjornsen 4, Gullerud 4, Johannessen, O'Sullivan 1, Tangen, Reinkind 4, Gulliksen, Blonz, Rod
Karne: 2/3
Kary: 4 min. (Overby 4 min.)